Alice
Właśnie chodziłam po kolejnym sklepie, kiedy usłyszałam marudzenie chłopaka.
- Alice, chodźmy już do tych Cullenów, siedzimy w tym centrum handlowym już od 5 godziny. - Jęczał Jasper.
- O nie, ja chodzę po sklepach i udoskonalam stan naszej garderoby, a ty siedzisz i się lenisz, więc to nie moja wina, że się nudzisz. - Odpowiedziałam mu.
- Ja się lenie? Ja? A kto nosi te twoje wszystkie zakupy?
- Oj uważaj bo się jeszcze zmęczysz. Wow, widziałeś tą piękną wiśniową sukienkę na wystawie? - Krzyknęłam i pobiegłam w stronę wieszaków z nową kolekcją. Bez przymierzania wiedziałam że będzie na mnie idealnie leżała więc nie zastanawiając się poleciałam w stronę kas.
- Alice, czy jak już kupiłaś tą cudowną różową sukienkę możemy w końcu iść w dalszą drogę? - Zapytał z błagalną miną.
- Och, Jazz, jesteś bardzo słodki jak robisz z siebie męczennika, ale dobrze chodźmy już zanim mi tu padniesz z tego wyczerpania. - Powiedziałam dając mu całusa w policzek i uśmiechając się szeroko.
- Ja jestem słodki? Przecież jestem najniebezpieczniejszym wampirem jakiego spotkałaś w życiu. - Powiedział normalnym tonem, ponieważ doszliśmy już do lasu.
- Kochanie, jesteś jedynym wampirem jakiego spotkałam w całym swoim życiu, oczywiście pomijam tego cudownego mężczyznę który mnie zmienił. - Przypomniałam puszczając mu oczko.
- Co jakiego cudownego mężczyznę?! - Zapytał z wytrzeszczonymi oczami.
- Hahahaha głuptasku, przecież żartuje, sprawdzałam tylko twoją reakcję. - Powiedziałam, śmiejąc się.
- Chochliku, nigdy więcej mnie tak nie strasz, ja prawie umarłem na zawał! - Powiedział do mnie bardzo poważnie.
- Chciała bym ci przypomnieć że my nie możemy umrzeć na zawał, nasze serca nie biją. - Powiedziałam do niego tonem jak do dziecka.
Nic mi nie odpowiedział tylko pobiegł do lasu, wywracając oczami dołączyłam do niego.
Po 1 godzinie dotarliśmy do urwiska z którego był widok na ocean i piękny zachód słońca. Bez słowa podeszłam do krawędzi i usiadłam tak że nogi zwisały mi z klifu. Po chwili Jasper zrobił to samo.
- Jasper, jesteśmy razem od wczoraj a ty w ogóle nie okazujesz mi miłości . - Wyjęczałam. - Ja cały czas mówię do ciebie kochanie, Jazz lub inne zdrobnienia a ty cały czas tylko Alice, Alice i Alice, przydało by się trochę romantyzmu. Nawet teraz jak jesteśmy w cudownym miejscu dla par ty tak po prostu usiadłeś obok mnie.
Jasper spojrzał na mnie zdziwiony.
- Oj kochanie, żabciu ty moja najcudowniejsza, promyczku słońca, diamenciku, może naprawdę nie dostrzegłem że potrzebujesz trochę czułości i innych rzeczy tego typu, ale myszko obiecuje ci że teraz się poprawię. Wybaczysz mi koteczku? - Zapytał robiąc przy tym minę zbitego psa.
- Jasper nie rób sobie ze mnie żartów. - Powiedziałam i zachichotałam ponieważ rozśmieszyła mnie jego mina.
- Ty pierwsza zaczęłaś. - Wymruczał i pochylił się nade mną całując mnie zmysłowo. Nie pozostałam mu dłużna i po chwili leżeliśmy na trawie, a Jasper zaczął zdejmować ze mnie bluzkę, nie zastanawiając się ani chwili dłużej zabrałam się za jego koszule, lecz po chwili męczenia się z guzikami po prostu ją z niego zerwałam.
- O kotku, nie wiedziałem że jesteś taka ostra. - Wyszeptał mi do ucha.
Jasper widząc że skończyłam z delikatnością postanowił udowodnić swoją męskość i po paru sekundach jego ręce dotykały moich piersi masując je i całował całe moje ciało, które wydawało się płonąc. Lecz mój przyćmiony umysł zauważył, że chłopak ma na sobie jeszcze prawie całe ubranie co musiałam jak najszybciej zmienić.
- Oj nie skarbie, tak bawić to się nie będziemy. - Powiedziałam i obróciłam nas tak że Jasper leżał pode mną a ja zajmowałam się jego spodniami, które po chwili znalazły się gdzieś w lesie.
Cześć, na samym początku chciałabym przeprosić,
że rozdział wyszedł taki krótki, ale nie miałam już na niego pomyśłów
co nie oznacza że następne też będą takie nudne, co to, to nie :). My właśnie dzisiaj
zaczęłyśmy ferie ( czyż to nie cudowne? ) i oczywiście współczujemy tym którzy właśnie je kończą
lub skończyli już dawno no ale cóż za ok. 2 miesiące święta :D. Dobra, dobra wiem że to marne pocieszenie. Tak więc prosimy o komentarze ( jak zawsze) chciały byśmy żeby pod rozdziałem znalazł się chociaż 1 króciutki komentarz, co sprawiło by nam ogromną radość i dało motywację więc mamy nadzieję że komuś chciało się to czytać i do zobaczenia za ( tym razem) 3 tygodnie.
Małgosia i Luna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz