piątek, 29 stycznia 2016

8 rozdział - Alice ja cię kiedyś zabiję

Alice
Po rozmowie z Jasperem upolowałam 3 sarny, i wróciłam na miejsce w którym się rozstaliśmy. Postanowiłam zaczekać na niego tutaj więc usiadłam pod drzewem i zaczęłam rozmyślać. Miałam nadzieję, że Jasper w końcu zobaczy że może mi ufać i opowie coś o swojej przeszłości. Bardzo chciałabym poznać go bliżej ale najpierw muszę go nauczyć cieszenia się ze zwykłych rzeczy, co jak wiadomo jest moją specjalnością. Z rozmyśleń wyrwał mnie cudowny i tak dobrze mi znany głos.
- Szkoda że nie ubierasz się tak szybko jak polujesz. - Zażartował Jasper.
Wstałam i odwróciłam się w jego stronę z szerokim uśmiechem.
- Czy przed chwilą wielki dowódca armii, poważny Jasper zażartował czy mi się wydawało? - Powiedziałam.
- Ohh.. czy ty zawsze musisz mi przypominać o mojej przeszłości? - Zapytał zirytowany.
Super i po jego dobrym humorze, ja zawsze muszę coś zepsuć.
- Tak muszę, ponieważ ja nie pamiętam ze swojej nic więc miło by było gdybyś chociaż ty miał swoje wspomnienia. - Oznajmiłam patrząc mu w oczy. 
Rozmawiając nie zauważyłam że dotarliśmy już do mojego pokoju w hotelu.
- Ja też chciałbym swoje zapomnieć. Uwierz mi. - Wyszeptał.
Dostrzegłam że znowu zaczyna zamykać się w swoim kokonie smutku obwiniania siebie, na co nie mogłam pozwolić.
- Ooo nie mój drogi przy mnie nie będziesz takim pesymistą rozumiesz? Nie życzę sobie żebyś był smutny przez więcej niż dwie minuty bo inaczej wylecisz przez okno i ja nie żartuje. - Oznajmiłam z najbardziej poważną miną na jaką było mnie w tej chwili stać. 
- Już się boje, chyba że zaczniesz mnie bić swoją największą i najcięższą torebką, tego to mógłbym nie przeżyć. - Powiedział sarkastycznie ze swoim krzywym uśmiechem.
- Pff... a co tobie się wydaje że jesteś pępkiem świata? Nigdy nawet nie pomyślałabym o tym żeby niszczyć swoją torebkę tylko przez chęć zemsty na tobie. Prędzej namówiłabym cię na całodniowe zakupy razem ze mną. - Uśmiechnęłam się do niego słodko.
- O co to to nie. Nigdy nie dałbym się namówić na.. - Dalej nie słyszałam co do mnie mówił ponieważ przed oczami pojawiła mi się wizja. Zobaczyłam 5 wampirów ze złotymi oczami tak jak moje, co oznaczało że mają taką samą dietę. Usłyszałam jak rozmawiają o następnym polowaniu gdy nagle ktoś wszedł do ich domu, po chwili zobaczyłam że to byłam ja z Jasperem. Wizja zmieniła się, teraz pokazywała jak wszyscy siedzimy na kanapie a Cullenowie (z ich rozmowy wywnioskowałam że tak się nazywają) głosują czy możemy z nimi zamieszkać. Mrugnęłam i uświadomiłam sobie że leże głową na kolanach Jaspera a on patrzy na mnie z niepokojem w oczach. Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej i zaczęłam mu wszystko tłumaczyć.
- Miałam wizję, widziałam 5 wampirów którzy mieszkają razem i nie piją krwi ludzkiej tylko zwierzęcą. Była tam kobieta o blond włosach i niezwykłej urodzie ma na imię Rosalie, nie lubi obcych ale jak się kogoś przekona to jest bardzo miła i pomocna. Siedziała na kolanach swojego męża który ma na imię Emmett, jest bardzo umięśniony ale zachowuje się jak duże dziecko i zawsze wszystkich rozśmiesza. Przy pianinie siedział Edward, on ma dar, potrafi czytać w myślach wszystkim wampirom i ludziom zazwyczaj jest spokojny i opanowany ale gdy się zdenerwuje potrafi mocno nakrzyczeć, on i Rosalie praktycznie zawsze się kłócą  jak prawdziwe rodzeństwo. Na kanapie była kobieta o ciemnych włosach, która jest bardzo ciepłą, pełną miłości osobą ma na imię Esme i jest sercem tej rodziny. Obok niej siedział Carlisle, jest jej mężem który pracuje w szpitalu i jest ich takim jakby przywódcą, przemienił ich wszystkich w wampiry bez żadnego problemu ponieważ jest tak jakby uodporniony na zapach ludzkiej krwi. - Zakończyłam swój monolog patrząc na niego. 
- Dobrze - Powiedział po chwili milczenia. - Jednak nie rozumiem po co mi o wszystko powiedziałaś i jaki mamy z nimi związek. 
Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło, no tak przecież zapomniałam powiedzieć mu najważniejszego.
- Jasper, ja widziałam jak do nich dołączamy, - Z radości zaczęłam podskakiwać w miejscu. - Rozumiesz będziemy jedną wielką rodziną. 
- Alice, zrozum ja nie zasługuje na rodzinę, to i tak cud że ty chcesz się ze mną zadawać oni pewnie nawet mnie nie wpuszczą do domu. - Powiedział ostro.
- Terefere, jasne bo nikomu nie zdarzają się błędy i złe decyzje podejmowane w życiu. Jasper proszę cię przestań pierdzielić i szukać wymówek bo ja i tak w żadne nie uwierzę, a poza tym wpuszczą cię do domu bo w mojej wizji widziałam jak siedzimy u nich w salonie. - Wytknęłam mu język, dumna ze swojego argumentu.
- Posłuchaj jak chcesz tam iść to ja ci nie zabraniam, zresztą i tak byś mnie nie posłuchała więc rób co chcesz ja już podjąłem decyzję.
- Oj Jasper, Jasper jak ty mnie dobrze znasz. Przyznaje ci rację nie będę się liczyła z twoim zdaniem tylko masz w tej chwili iść się spakować a rano wyruszamy w podróż i ostrzegam cię po drodze przejrzę twoje rzeczy i jeśli czegoś nie będzie pójdziemy na długie zakupy więc radzę dla twojego dobra zastosować się do moich poleceń. Kiedyś mi za to podziękujesz. - Oznajmiłam ze zwycięskim uśmiechem i wypchnęłam go za drzwi.
- Alice ja cię kiedyś zabiję lub poważnie skrzywdzę. -  Usłyszałam za drzwi.
- Nie zrobisz mi nic bo za bardzo mnie lubisz i wiem że było by ci przykro gdybym odeszła. - Zaśmiałam się i dodałam. - Lepiej idź się pakować bo nie zdążysz, będę czekała o 10.00 przed recepcją jeśli nie pojawisz się do 10.15 to przyjdę i wyciągane cię siłą więc do zobaczenia.


Cześć, przepraszamy że rozdział tak późno ale przyznaje się
nawaliłam zapomniałam napisać wczoraj a dzisiaj mi się przypomniało
trochę za późno, no ale cóż mamy nadzieję że rozdział się  podoba i ktoś w końcu to 
skomentuje bo bardzo nam na tym zależy, a może wy po prostu nie czytacie tego co piszemy 
na końcu? Hmm musimy się zastanowić czy nie zacząć dodawać naszych komentarzy przed rozdziałem. Dobra kończymy z marudzeniem i do zobaczenia tak jak zawsze za 2 tygodnie :) . ( Czy tylko my nie mamy jeszcze ferii i siedzimy w szkole do 12 lutego ;(  xD)

piątek, 15 stycznia 2016

7 rozdział - Wyznania

  Jasper        
Po dotarciu do hotelu i wejściu do pokoju usiadłem przy oknie. Wpatrując się w dal zacząłem rozmyślać o swojej przeszłości, o marzeniach które miały sens gdy byłem jeszcze człowiekiem, o Marii i o nowo zawartej znajomości.
Po głowie krążyły mi rożne myśli, ale niestety najgorsza z nich była najbardziej rzeczywista, że Maria i jej przyjaciółki będą chciały mnie odnaleźć i zabić za nieposłuszeństwo i ucieczkę. Gdyby tak postanowiły, Alice była by w niebezpieczeństwie na co nie mogę pozwolić, nawet gdybym miał zginąć ona musi być bezpieczna i szczęśliwa, bez względu na wszystko.
Przez cala noc tak siedziałem wpatrując się w gwiazdy, i postanowiłem że na razie nie powiem nic Alice. Nie chciałem by z jej twarzy znikł ten ciepły, słodki uśmiech. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jak zareagowałyby na wiadomość o moich starych znajomościach, mimo, że prawie w ogóle jej nie znam bardzo przejmuje się jej zdaniem i zależy mi by była zadowolona. Bardzo chciałbym ją poznać bliżej tak jak opowiadała lecz czy mam ją skazać na życie z kim takim jak ja? Byłaby w ciągłym niebezpieczeństwie  zagrażającym jej życiu, ale z drugiej strony kto ją obroni tak jak ja, podczas naszego pierwszego spotkania wyglądała na bardzo zadowoloną, a jej emocję mówiły same za siebie. Jeszcze nigdy nie spotkałem tak cudownej, wesołej i pięknej wampirzycy. Mimo że wszystkie wampiry poruszają się z wielką gracją i są ,,idealne", ona jest jakaś inna, lepsza od wszystkich i przez to nie rozumiem czemu tak na mnie działa, to nie jest normalne.
 Miałem dość siedzenia i rozmyślania więc pomyślałem że miło by było pójść i porozmawiać z Alice, ale w tym momecie drzwi do mojego pokoju otworzyły się z wielkim hukiem i weszła do niego dziewczyna trzymajac w rekach dwie sukienki.
-Puk, puk. Mogę? - Zapytała.
-Przecież już tu weszła... - nie zdążyłem dokończyć bo mi przerwała.
-Mam problem wagi państwowej. - Oznajmiła.
-Co się stało? -  Zapytałem szybko by znowu mi nie przerwała.
-Nie wiem którą sukienkę jutro założyć bo ta czerwona mnie wyszczupla i mam do niej cudowne buty, ale nie mam do niej dodatków i nie wygodnie się w niej biega, a z kolei w tej granatowej robię wrażenie wyższej, ale nie mam do niej pasującej torebki i ona nie podkreśla mi tali.Wiec którą mam założyć ? - Zapytała robiąc strasznie poważną minę.
Przez chwile wpatrywałem się w nią z zakłopotaniem.
-Ale ja się na tym nie znam. Nie możesz się ubrać po prostu wygodnie? - Doradziłem
-Nie, och Jasper jak ty nic nie rozumiesz. Ja tu mam problem a ty mi nawet nie chcesz doradzi. Uhh. - Odpowiedziała jednocześnie tupiąc nogą, po czym odwróciła się i z zadziornym uśmiechem wyszła z mojego pokoju uderzając obcasami o podłogę.
Po paru godzinach stwierdziłem, ze wyjdę trochę pospacerować po miasteczku.
Wstałem z fotela i wyszedłem z pokoju na korytarz, zamknąłem drzwi na klucz i stanąłem przed drzwiami Alice. Miałem dwa wyjścia zapukać i spytać się czy może chce pójść ze mną lub pójść sam.
Salem tak dłuższą chwile, aż w końcu zdecydowałem się i zapukałem do drzwi.
-Wchodź Jasperze. - Usłyszałem.
Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Alice stojąca przed lustrem i przymierzająca te same sukienki co mi pokazywała.
-Skąd wiedziałaś, że to akurat ja pukałem?
--Przeczucie. -  Oznajmiła z tym samym uśmiechem co zawsze.
-Chciałabyś się przejść po mieście? - Zapytałem ukrywając to jak bardzo chcę by odpowiedź była twierdząca. 
-No pewnie! - Oznajmiła, a z jej uczuć wywnioskowałem że jest bardzo zadowolona z mojego pytania.
Podbiegła do łóżka, wzięła torebkę i płaszcz, po czym chwyciła mnie za rękę i pociągnęła w stronę schodów prowadzących do wyjścia.
Wyszliśmy na ulice. Pogoda była deszczowa, ale nie padało, od pobliskiego lasu dochodziły zapachy mchu i grzybów na ulicach nie było praktycznie nikogo oprócz nas.
Szliśmy w ciszy przed siebie, chciałem porozmawiać z dziewczyną, ale nie miałem zbytniej odwagi  (ha, kto by pomyślał, major a nie ma odwagi rozpocząć rozmowy z dziewczyną. ), czekałem aż ona się odezwie.
-Opowiesz mi coś o sobie? - Zapytała Alice.
-No dobrze, ale co chcesz wiedzieć?
-Jak długo jesteś wampirem?
-Stałem się nim jakiś rok temu.
-Kto cie zamienił?
-To nie istotne. - Odparłem szybko.
-Przepraszam.
-Nic się nie stało, skąd mogłaś wiedzieć, że nie chcę o tym rozmawiać. - Uspokoiłem dziewczynę.
- Jasper, wiem że to może być nie taktowne bo znasz mnie parę godzin, ale w swoich wizjach widziałam cię jako jakiegoś dowódcę w wojsku. Jeśli chcesz możemy o tym porozmawiać. Naprawdę możesz mi zaufać. - Zatrzymała się i spojrzała mi w oczy, wiem co w nich zobaczyła smutek, ból, żal do siebie i obrzydzenie. W jej widać było tylko troskę i nieme błaganie bym zwierzył się jej ze swoich problemów. Nie wiedzieć czemu czułem, że nigdy nie wykorzystała by tych informacji przeciwko mnie, wiedziałem że zachowa to dla siebie i spróbuje mi pomóc.
- Alice, to nie tak że ja ci nie ufam, po prostu nie chcę o tym rozmawiać. Jestem potworem i gdybyś dowiedziała się co robiłem w przeszłości nie chciała byś mnie znać. - odpowiedziałem i odwróciłem wzrok od twarzy  dziewczyny. Po raz pierwszy w życiu było mi tak wstyd i strasznie chciałem zmienić swoją przeszłość. Nagle wampirzyca zrobiła coś czego się nie spodziewałem. Położyła mi dłonie na policzkach i skierowała moją twarz ponownie w swoją stronę, więc chcąc nie chcąc musiałem spojrzeć w jej oczy, dostrzegłem tam zdecydowanie.
- Jasper - wyszeptała - nie liczy się dla mnie to co robiłeś w przeszłości, ważne jaki jesteś teraz. Przez cały czas jak cię obserwowałam wydawałeś mi się cudownym, troskliwym, miłym i opiekuńczym mężczyzną, a poznając ciebie tylko utwierdziłeś mnie w tym przekonaniu. Nie wiem o tobie dużo, domyślam się tylko że musiałeś przeżyć okropne rzeczy w swoim życiu, a moim zadaniem jest pokazać ci że może być tak jak kiedyś. Udowodnię ci że nadal potrafisz się uśmiechać i cieszyć z życia. Zgódź się podróżować wraz ze mną  a zobaczysz jak twój świat nabiera barw, chcę być przy tobie jako przyjaciółka albo jeśli dasz nam szansę jako ktoś więcej. Decyzja należy do ciebie, choć wiedz że ja się tak łatwo nie poddaje. - Wypowiadając ostatnie zdanie lekko się uśmiechnęła a w jej oczach widziałem iskierki.
- A jeśli dowiesz się że zabiłem tysiące wampirów i że cały czas stanowię dla ciebie zagrożenie? - Spytałem z obawą, lecz jej ostatnie słowa sprawiły że w moim sercu zaczęła kiełkować nadzieja.
- O nie Panie Majorze, tak ławo mnie pan nie odstraszy. A teraz przestań użalać się nad sobą i chodźmy zapolować - widząc obawę w moich oczach powiedziała - na zwierzęta oczywiście.
Puściła mi oczko i zniknęła w lesie,więc musiałem (albo po prostu chciałem) zrobić to co mi kazała.  


Dzień doberek wszystkim, mamy nadzieję że 
rozdział się podobał, wyszedł trochę długi 
( w porównaniu z resztą) ale nas to cieszy i 
postaramy się żeby taka długość pozostała w następnych.
Chciałybyśmy prosić was o komentarze, ponieważ nie wiemy
czy ktoś to czyta a od jakiegoś czasu nie było ani jednego, więc 
było by nam miło dowiedzieć się  czy komuś się te rozdziały podobają
lub co mamy poprawić :). Ale to jeszcze nie wszystko, prosiły byśmy że jeśli
zdecydujecie się dodać jakiś  komentarz to moglibyście napisać z jakiego punktu widzenia
 chcecie i czy mamy nadal pisać na przemian ( jedna notka Alice, potem Jasper itd.) czy jakoś inaczej. Dobra już nie będziemy się dalej rozpisywały więc do zobaczenia za 2 tyg. 
Pozdrawiamy Małgosia i Luna :) .

piątek, 1 stycznia 2016

6 rozdział - rozpoczęcie nowej znajomości

Alice 

Gdy dotarliśmy do lasu usiadłam na pniu drzewa i zaczęłam swoje wyjaśnienia.
- Więc tak, mam na imię Alice i z tego co wiem jestem wampirem. Obserwowałam cię od jakiegoś czasu Jasperze i chciałam się z tobą spotkać.
- Czekaj, czekaj skąd wiesz jak mam na imię i jak to obserwowałaś ? - Zapytał podejrzliwie 
- Już ci mówię trochę cierpliwości. - obdarzył mnie chłodnym spojrzeniem - Zacznę od początku, pewnego dnia obudziłam się w lesie z kartką w ręku na której było napisane moje imię i kilka wskazówek, czyli kim jestem i jak mam na początku postępować. Chwilę po przebudzenia przed oczami pojawił mi się twój obraz, po paru sekundach powróciłam do rzeczywistości i postanowiłam zapolować. Na początku nie wiedziałam jak to zrobić ale po chwili władze nade mną przejął instynkt i rzuciłam się na stado saren. Następnie poszłam do sklepu kupić sobie coś do ubrania , do tego czasu  widziałam cię w moich wizjach parę razy, ale nie będę ci teraz wszystkiego  opowiadać, po zakupach udałam się do hotelu, gdzie przewidziałam że udasz się do baru w którym się spotkaliśmy. I to w sumie koniec mojej historii. - zakończyłam ciesząc się że tak sprawnie mi poszło streszczenie swojego życia.
- Okej, mam kilka pytań. Po pierwsze jak to nie pamiętałaś nic ze swojego ludzkiego życia? Wszystkie wampiry, które znam wiedzą wszystko tylko trochę zamazane. I czy był przy tobie ktoś podczas przebudzenia? Czy ktoś ci powiedział o regułach panujących w naszym świecie ? - Zapytał Jasper
- Nie byłam całkowicie sama i nic nie pamiętałam a co do reguł to wiem że musimy pić krew aby przetrwać. - odpowiedziałam.
- Nie ukrywam, że to trochę dziwne, ponieważ ktoś musiał cię zamienić w wampira i że tak po prostu sobie poszedł nic ci nie tłumacząc. - Zastanowił się przez chwilę - A co z wizjami ? Domyślam się że to twój dar ale na czym one polegają? 
- Kiedy ktoś za zdecyduje o czymś  co może mieć wpływ na moje życie to widzę go w wizjach, nie mam wpływu na to kiedy one się pokazują. Po prostu jak ty się zdecydowałeś na to że uciekniesz z armii i pójdziesz do baru to trach i to zobaczyłam. - Powiedziałam z ogromnym uśmiechem. 
- Dobrze ale nadal nie rozumiem jaki to ma związek ze mną ? - Zapytał. 
Widziałam, że ta rozmowa zaczyna go trochę męczyć. 
- Bo miałam taki pomysł, że - teraz już nie wytrzymałam i mój optymizm i energia przejęły nade mną  kontrole więc zaczęłam podskakiwać w miejscu. - że moglibyśmy podróżować razem, w końcu to dużo milsze niż włóczenie się w samotności. Tylko pomyśl moglibyśmy zwiedzić tyle cudownych państw lub wybrać się na dni mody do Los Angeles albo... -  rozmarzyłam się.
- Czekaj z tymi planami, nie pomyślałaś o tym, że mi jest dobrze samemu? Że nie potrzebuje nikogo z kim mógłbym podróżować? Poza tym ja cię prawie nie znam.- Przerwał mi. 
- O nie ja się tak łatwo nie dam przekonać, nikomu nie jest dobrze samemu więc nie wciskaj mi kitu.- pokazałam na niego palcem - A jeśli chodzi o to że mnie nie znasz to taka podróż to idealny początek pięknej przyjaźni. Dowiedzielibyśmy się o sobie więcej bo mielibyśmy na to czas. Więc teraz idziemy do hotelu w którym mam rzeczy, zostaniemy tam do rana i zdecydujemy gdzie się wybieramy. I ty nie masz nic do powiedzenia.
Uśmiechnęłam się  zwycięsko, wiedziałam że się zgodzi mimo że nie miałam odpowiedniej wizji. To chyba przez mój dar przekonywania.
- Dobrze mogę pójść z tobą do tego hotelu i wysłuchać wszystkiego co masz mi do powiedzenia, ale jeśli mi się to nie spodoba to nigdzie z tobą nie jadę. - Powiedział ugodowo.
- I tak się zgodzisz. - Zaśmiałam się z jego miny i ruszyłam w kierunku hotelu. 
- Skąd u ciebie tyle optymizmu i pewności siebie - Zapytał ale grzecznie szedł za mną. 
- To przez wrodzony urok osobisty, mi się po prostu nie odmawia - Wystawiłam mu język i pobiegłam do hotelu.

Hejo, postanowiłyśmy że dodamy notkę dzisiaj ponieważ jest jeszcze wolne od szkoły
a wiadomo że nie zostało go już dużo :( no ale nic niedługo ferie i znowu trochę odpoczynku.
Mamy nadzieję że rozdział się podoba i dajcie znać czy chcecie by następna notka była o tym samym tylko że z punktu widzenia Jaspera czy nadal Alice, oraz czy wolicie jak jest z jednej perspektywy w jednym tygodniu a za dwa z drugiej perspektywy czy mamy wszytko dodawać na raz. Życzymy wam szczęśliwego Nowego Roku i spełnienia marzeń do zobaczenia ;)
Małgosia i Luna