piątek, 30 września 2016

Rozdzaiał 21 - Powiedziała patrząc na nią z sukowatą miną.

Cześć, mamy nadzieję, że rozdział będzie się wam podobał.
Po dość długiej nieobecności, w końcu wstawiamy nowy rozdział.
Przepraszamy, że zajęło nam to aż tak dużo czasu, ale szczerze mówiąc
szkoła wysysa chęć do wszystkiego :) I nie obiecujemy, że następna notka pojawi się
szybciej. 
Zapraszamy do czytania! :D
Małgosia i Luna
  
 Jasper
Jeszcze chwilę siedzieliśmy na polanie w milczeniu, a gdy tylko zaczęło się ściemniać postanowiliśmy, że pójdziemy do domu. Szczerze mówiąc nie za bardzo miałem ochotę wracać, wolałem zostać w naszym magicznym miejscu choćby całą noc, sam na sam z moją ukochaną, ale co prawda, to prawda All ma dar przekonywania.
W drodze powrotnej próbowałem się dowiedzieć jakiś szczegółów szatańskiego planu Alice, ale moja dziewczyna cały czas zbywała mnie mówiąc ,, Zobaczysz co to, jak dogadam się z dziewczynami. Chcę żeby to była niespodzianka.''
Po wejściu do domu od razu poszedłem z Ally do salonu, gdzie siedziało całe nasze rodzeństwo razem z Nadią i Brunem. All gdy zobaczyła, że nie ma z nimi Rebeki, podbiegła do dziewczyn i powiedziała im coś na ucho. Widocznie zrozumiały o co jej chodzi, bo po chwili we trzy były w pokoju Rose, który znajdował się na końcu korytarza.
Westchnąłem zrezygnowany i usiadłem na kanapie koło męskiego grona, żeby się naradzić. ,, Czas odbyć z nimi poważną rozmowę'' pomyślałem, po czym spojrzałem na telewizor gdzie leciały kreskówki, a Emmett patrzył na to jak zaczarowany. Taaa... czy ktoś mówił coś o poważnej rozmowie?
- Możemy porozmawiać? - Zapytałem.
- Jasne Jasper, jak tam randka z Alice? - Zapytał jako pierwszy Bruno.
- To nie była randka, tylko musieliśmy sobie wyjaśnić parę spraw, ale już jest dobrze. Dzięki, że pytasz. - Odpowiedziałem.
- Możecie być ciszej, ja tu oglądam spongeboba! - Powiedział poddenerwowany Emmett.
Edward słysząc to, wziął pilota od telewizora i go wyłączył.
- Już nie oglądasz. - Odrzekł.
- Ej, to moja ulubiona kreskówka. - Marudził Emm.
- Dobra może zajmijmy się czymś ważniejszym niż głupim telewizorem. Wiecie może co dziewczyny kombinują? - Zapytałem - Bo All mi powiedziała, że zajmą się Rebeką. To ma być jakaś zemsta czy coś. Wiecie coś na ten temat, bo może planowały coś wcześniej?
- A kiedy ci to mówiła? - Zapytał Eddie.
- Na polanie. - Oznajmiłem.
- Dziewczyny nam nic na ten temat nie wspominały. - Odrzekł Emmett.
- To może podsłuchasz ich myśli Edward? - Zapytałem.
- Przykro mi, ale nauczyły się je zagłuszać więc jedyne co słyszę to alfabet od tyłu. - Powiedział ze skwaszoną  miną.
- To co mam zrobić żeby się dowiedzieć co kombinują? - Zastanawiałem się.
- Halo, przecież jesteś wampirem i jednym z twoich darów jest podsłuchiwanie. Więc wykorzystaj
to. - Powiedział Emm, po czym dodał. - A mówią, że to ja jestem głupi.
- Darem nie jest podsłuchiwanie tylko bardzo dobry słuch. - Poprawił go Edward.
Po czym Emmett się wkurzył, że Eddie znowu mu w czymś przeszkodził ( tym razem chyba chodziło o zabłyśnięcie inteligencją) i zaczęli się bić. Nie zastanawiając się, usiadłem koło Bruna, bo widziałem, że naprawdę się zaciekawił, tym co nasze dziewczyny kombinują.
- Podsłuchiwanie to nie jest taki głupi pomysł. Może warto spróbować. - Oznajmiłem.
- Też mi się tak wydaje. To co próbujemy? - Zapytał Bruno
- Jasne, czemu nie -. Powiedziałem i obaj poszliśmy na górę.
Stanęliśmy przed drzwiami pokoju w którym spiskowały dziewczyny. Mocno się skupiłem, ale niestety jacyś dwaj idioci bijący się na dole zagłuszali wszystko co mówiły. Miałem nadzieję, że Bruno jest bardziej skupiony i usłyszy coś więcej niż ja. Po paru minutach stwierdziliśmy, że bez sensu dalej tu stać skoro i tak nic nie zrozumiemy, więc poszliśmy do mojego pokoju, by dokładnie obmówić co usłyszeliśmy. Niestety okazało się, że żaden z nas nie był w stanie nic zrozumieć. Po około godzinie, All weszła do pokoju.
- Oj, przepraszam. Nie przeszkadzam wam? - Zapytała, uśmiechając się.
- Nie, ja i tak już muszę iść. Skoro ty wróciłaś do pokoju to znaczy że Nadia też jest już wolna. - Odpowiedział Bruno i wyszedł z pokoju.
 Gdy tylko Bruno poszedł wziąłem Alice za rękę, położyłem nas na łóżku i mocno ją przytuliłem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już się na mnie nie gniewasz. - Powiedziałem, a ona wskoczyła mi na brzuch.
- Przecież wiesz, że bym nie umiała. - Odpowiedziała wpatrując mi się w oczy i kusząco się uśmiechając.
Potem ja ją przewróciłam na plecy i zacząłem ją całować po ciele, jednocześnie zdejmując z niej ubranie. Tak nam minęła cała noc, a nad ranem gdy tylko dziewczyna poszła do toalety żeby wziąć prysznic, wyszedłem na dwór i przygotowałem jej ,,śniadanie do łóżka'', a tak właściwie to tylko przyniosłem jej krew w kieliszku i czerwoną różyczkę, którą zerwałem po drodze z czyjegoś ogrodu.
Niestety, gdy wszedłem na górę z tacą i otworzyłem drzwi Alice stała przed drzwiami, ubrana w pudrowo różową koszulę z krótkim rękawkiem, koturny tego samego koloru i obcisłe spodnie w kwiaty. (Ubranie)
- Już się wyszykowałaś? Myślałem, że jeszcze trochę czasu spędzimy razem w sypialni, więc chciałem ci zrobić niespodziankę i przynieść śniadanko do łóżka. - Oznajmiłem ze smutkiem w głosie.
- Oh, Jazz to dla mnie? - Zapytała, przypatrując się temu co trzymałem w rękach .
- Tak, ale...- Zacząłem, lecz mi przerwała
- Nic nie mów, ja zepsułam niespodziankę i ja ją naprawie. - Powiedziała, po czym wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą, a po chwili udała ziewnięcie i się rozciągnęła.
- Ojejku, kochanie to dla mnie? - Zapytała ze słodkim chichotem, udając wielkie zaskoczenie.
Wiedziałem o co chodzi mojej słodkiej wariatce, więc zacząłem wszystko od nowa.
- Tak. Oto śniadanko dla mojej księżniczki. - Mówiąc to usiadłem na łóżku koło niej i pocałowałem ją w policzek.
- Jesteś kochany. - Powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła ręce po swój prezent.
- To co jakie mamy plany na dziś? - Zapytała popijając krew.
- Nie wiem, a powiesz mi w końcu, co zaplanowałyście wczoraj dla Rebeki? - Zapytałem z nadzieją
- Wszystko w swoim czasie, a chciałbyś pójść ze mną na zakupy?
- A nie masz już trochę za dużo ciuchów?
- Nigdy więcej tak nie mów. I mi chodziło o ciuchy dla ciebie. No wiesz, już się zbliża jesień a ty masz ciuchy tylko letnie i kolorystyka już w modzie inna na ten sezon, może przydało by się jakieś odświeżenie w twojej szafie? - Zapytała uśmiechając się słodko.
- Och, no dobrze. A ktoś jeszcze by z nami poszedł?
- Myślałam o Bruno, Nadii, Rose i Emmecie. Im na pewno też by się przydało trochę nowych rzeczy w szafie. - Oznajmiła
- Nie za dużo nas będzie? - Zapytałem dość zaskoczony.
- Dziewczyny na pewno idą, więc jeśli chcesz targać wszystkie zakupy, to ok.
- Dobra to idziemy w szóstkę. - Zadecydowałem.
- To może zejdź na dół i się zapytaj czy chcą. - Poprosiła All
Zgodziłem się i zszedłem na dół. W kuchni stali Nadia i Bruno, a w salonie Emm i Rose.
- All się pyta czy chcecie iść na zakupy!? - Zawołałem by wszyscy usłyszeli.
Nagle otworzyły się drzwi łazienki i wyszła z niej Rebeka.
- O tak ja chętnie pójdę. - Odpowiedziała i podbiegła do mnie.
- Sorry, ale nie jesteś zaproszona. - Odparłem odsuwając się krok w tył.
- Jak to nie? Myślałam, że krzyknąłeś do wszystkich.
- To źle myślałaś. - Odezwała się  Rose, patrząc na nią z najbardziej sukowatą miną, na jaką było ją stać.
- Rebeko, czy ty w ogóle myślisz? - Dopomógł swojej dziewczynie Emm.
- Jeśli nie chcecie mojego towarzystwa to nie. - Odpowiedziała, a następnie się odwróciła i wyszła na dwór.
- Chyba nareszcie zmądrzała. - Odparł Bruno
- To u niej przejściowe. - Odpowiedział Misiek
- To co chcecie iść na te zakupy w szóstkę czy nie? - Zapytałem, a wszyscy się zgodzili.

czwartek, 8 września 2016

Nowy blog.

Cześć, 
chciałybyśmy was poinformować, że założyłyśmy nowego bloga.
Tym razem nie piszemy żadnych FF, tylko zajmujemy się paznokciami :)
Jeśli ktoś jest ciekawy to zapraszamy, niedawno pojawił się pierwszy post.
https://paznokciekrokpokroku.blogspot.com/
Pozdrawiamy, 
Małgosia i Luna

środa, 24 sierpnia 2016

Rozdział 20 - Myślisz, że ja jestem idiotką?

 Cześć, mamy nadzieję że będziecie zadowoleni z rozdziału.
Przyznajemy, że wyszedł nam trochę krótki i przepraszamy za to.
Mamy nadzieję, że tym razem nie będzie aż tak dużo błędów.
Chciałybyśmy bardzo podziękować Misi, ponieważ to dzięki niej powstał ten rozdział
i to ona sprawiła, że zachciało nam się go stworzyć. Chciałybyśmy również podziękować Czerwonemu Kapturkowi, który pozytywnie skomentował nasz poprzedni rozdział. Mamy nadzieję że zostaniesz z nami na tym blogu na dłużej. I jeszcze informacja dla Anonimowych osób które skomentowały ten blog negatywnie. Nikt was nie zmusza do czytania tego, więc jeśli wam się nie podoba nasza historia zawsze możecie stąd wyjść. A jeśli zdecydujecie się pisać komentarze prosimy by były one czymś więcej niż powiedzeniem, że ten blog jest beznadziejny i nadaję się do kosza. (komentowanie ,,dla beki'' również nie jest formą której oczekujemy) Przydało by wam się także pojęcie takie jak konstruktywna krytyka. Jeśli komukolwiek coś się nie podoba w naszym pisaniu, prosimy o napisanie co to jest, a my postaramy się to poprawić :)
  Po dość długim wprowadzeniu zapraszamy do czytania!
Małgosia i Luna
Alice
Gdy zatrzasnęłam drzwi za Jasperem, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam szlochać w poduszkę. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? Wiedziałam, że Rebeka coś wykombinuje by nas poróżnić, ale nie spodziewałam się, że Jasper jej ulegnie. I dlaczego nie miałam żadnej wizji tylko to idiotyczne przeczucie? Może gdybym szybciej zareagowała, blond małpa nie zdążyła by go omotać i to wszystko skończyło by się inaczej. Nie! Stop! Muszę przestać się obwiniać, ponieważ nie zrobiłam nic, co mogło by zmienić uczucia Jaspera do mnie i zachęcić go do Rebeki. Nawet w najgorszych koszmarach nie pomyślałabym, że on mógłby mnie zdradzić i w głębi duszy wiem, że to nie jest do końca jego wina, ale przecież czuł emocje Rebeki. Powinien się domyślić i nie dopuścić by znalazła się na tyle blisko niego, by go pocałować. 
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Kto tam? - Zapytałam ostrożnie.
- Mogę wejść? - Usłyszałam ciepły i troskliwy głos.
- Oczywiście Esme, nie musiałaś pukać. - Odpowiedziałam i zobaczyłam jak powoli wchodzi do pokoju i siada przy mnie na łóżku.
- Musiałam, bo każdy zasługuje na prywatność. - Powiedziała.
- Wiesz już co się stało? - Zapytałam i poczułam że moje oczy znowu robią się mokre.
- Och skarbie, chłopcy mi wszystko opowiedzieli. - Odparła i przyciągnęła mnie do swojego matczynego uścisku.
- Widziałam to Esme, całowali się zaraz przed drzwiami wejściowymi. - Wyszlochałam.
- Skarbie, rozumiem twoją reakcję, ale pamiętaj że Jasper nie jest jedynym winnym. Z tego co mówili chłopcy to Rebeka się na niego rzuciła, a on był zbyt zdezorientowany by szybko zareagować. - Powiedziała delikatnie.
- Czyli mam tak po prostu tam iść i powiedzieć, że nic się nie stało? - Zapytałam odsuwając się od Esme i patrząc na nią z uwagą.
- Nie, oczywiście że nie. Mimo, że to Rebeka zainicjowała całe to zdarzenie, Jasper jest współwinny. Ja radzę tylko byś dała mu szansę się wytłumaczyć i przedstawić swoją wersję zdarzeń. Mimo, że popełnił błąd, Alice ten człowiek kocha cię nad życie i nie chciałabym żeby wasz związek skończył się w takim miejscu. - Odparła.
- Masz rację, dziękuję za rady. Zaraz go znajdę i dam mu szansę na wyjaśnienie. - Powiedziałam po zastanowieniu.
- Myślę, że nie będziesz go długo szukała. Niedawno skończył rozmawiać z Rose i od tego czasu cały czas czatuje przy drzwiach. - Zachichotała Esme i otworzyła drzwi przy których siedział Jazz. Nasza przybrana mama odwróciła się do mnie, z podnoszącym na duchu uśmiechem, puściła mi oczko i zeszła po schodach. 
- Ally, proszę daj mi to wszystko wytłumaczyć. - Poprosił Jazz.
- Dobrze, chodźmy się przejść. - Powiedziałam patrząc na niego niepewnie.
Wyszliśmy z domu i od razu zaczęłam kierować się na naszą polankę, ponieważ pomyślałam, że będzie to idealne miejsce do prywatnej rozmowy. Podczas naszego ,,spaceru'' pogrążyliśmy się w swoich myślach i nie wymieniliśmy ani jednego zdania. Gdy dotarliśmy na łąkę, stanęłam i odwróciłam się twarzą do Jaspera.
- Co chciałeś mi powiedzieć? - Zapytałam.
- Chciałem ci wszystko wytłumaczyć. Ally to ona mnie pocałowała, a nie ja ją. - Powiedział patrząc mi w oczy.
- Aha i staliście przytuleni do siebie, bo było wam zimno. Jazz błagam daruj sobie te słabe  wymówki z jakiś filmów romantycznych. - Odparłam zirytowana.
- Ale to jest prawda! Przytulaliśmy się ponieważ Rebeka źle się czuła i poprosiła mnie żebym odprowadził ją do pokoju. 
- Pff... Teraz to już ci fantazja poleciała. Wampir któremu jest słabo? Myślisz, że ja jestem idiotką?
- Nie, to ja jestem idiotą, że jej uwierzyłem i dałem się w to wszystko wciągnąć.
- W końcu się w czymś zgadzamy...
- Alice, naprawdę jest mi cholernie przykro, że to wszystko tak wyszło i obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. - Powiedział i położył swoje ręce na moich policzkach, tym samym zmuszając mnie bym patrzyła mu w oczy.
- Jak masz zamiar dotrzymać obietnicy skoro, dzisiaj dałeś się nabrać? - Zapytałam.
- Coś wykombinuję, a jeśli chcesz możemy wyjechać sobie razem na jakieś wakacje, póki oni będą mieszkać w naszym domu. - Zaproponował.
- Nie wiem Jazz... Naprawdę lubię Bruna i Nadię. A z tego co zauważyłam, im też nie do końca odpowiada Rebeka. 
- Co kombinujesz? Znam ten twój błysk w oczach i nie oznacza on nic przyjemnego.
- Jak wrócimy do domu to pogadam z Rose i pokarze jakie konsekwencje niesie ze sobą całowanie mojego chłopaka. - Oznajmiłam z krzywym uśmiechem.
- Czyli wybaczasz mi? - Zapytał z nadzieją.
- Och... Wiesz, że mam do ciebie słabość, a teraz nie mogę myśleć o niczym innym niż zemście, więc niech ci będzie. - Powiedziałam uśmiechając się. - Ale jeszcze jedna taka sytuacja, a zobaczysz co to znaczy mieć w domu wkurzoną kobietę.
- Tak jest. - Powiedział i mocno mnie pocałował. - A co do tego, że myślisz tylko i wyłącznie o zemście. Myślę, że mogę temu jakoś zaradzić.
- A więc czekam generale. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się figlarnie.
- Mała prowokatorka. - Wyszeptał i znowu mnie pocałował.   

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Informacja

Przepraszamy, ale dzisiaj rozdział się nie pojawi.
Razem z Luną zadecydowałyśmy zrobić sobie małą przerwę.
Prawdopodobnie rozdziały będą się pojawiały, lecz nie co 2 tygodnie, 
tylko jak będziemy miały wenę. Stwierdziłyśmy, że lepiej pisać notki trochę rzadziej, 
a bardziej dopracowane i dłuższe.
Do zobaczenia.
Małgosia i Luna :)
P.S. Dziękujemy za komentarze pod ostatnią notką, dały nam one do myślenia i sprawiły, że chcemy trochę poprawić się w pisaniu i sprawić żeby wszystko było bardziej dopracowane.

piątek, 12 sierpnia 2016

Ważna sprawa!


Cześć, nowy rozdział pojawi się w poniedziałek, a na razie chciałybyśmy odnieść się do jednego komentarza, który pojawił się pod poprzednią notką. Wiemy, że nasza wypowiedź jest dosyć długa, ale bardzo zależy nam na tym żebyście to przeczytały i skomentowały wyrażając swoją opinie co do tej sprawy. Nessa napisała, bardzo długi komentarz o tym co jej się w naszym blogu nie podoba, dziękujemy za szczerą opinie i chcemy to troszeczkę omówić.  Pierwszą sprawą są linki do ubrań i postaci, które wstawiamy dosyć często. Nie chodziło nam o to, że nie chce nam się opisywać wyglądu, bo mimo linków, robimy to. Chciałyśmy, by czytelnicy mogli lepiej wyobrazić sobie całą akcję i uważamy, że gdy będą mieli dokładny obraz, jak dana osoba wygląda lub co ma na sobie, będzie im po prostu łatwej. ( Jeśli nie podoba wam się ten pomysł, piszcie w komentarzach, a my przestaniemy to wszystko wstawiać.)
Następną sprawą są błędy, cały czas staramy się by było ich jak najmniej i do tej pory wydawało nam się, że dajemy sobie z tym radę. Czytając wcześniejsze rozdziały zauważam brak kilku przecinków, ale to wszystko. Wydaje nam się, że nie ma porażających i ogromnych błędów, lecz możemy się mylić. Jeśli takowe się zdarzają, bardzo przepraszamy i postaramy się je ograniczyć do minimum.
Nigdy nie chciałyśmy, żeby nasz FF był odwzorowaniem książki, ponieważ to po prostu nie ma sensu. Ze ,,Zmierzchu'' wzięłyśmy bohaterów, ich charakter i część historii. Resztę chcemy zmieniać, ponieważ to jest nasz FF i to my decydujemy co z tej książki nam pasuje, a co nie. Od początku wiedziałyśmy, że nie wszystkie rzeczy będą się pokrywały z wersją pani Meyer i w pierwszym poście poinformowałyśmy o tym.
Ostatnią sprawą jaką chciałyśmy poruszyć jest to, że my tylko próbujemy. Nie chcemy tworzyć książki lub profesjonalnego opowiadania, ponieważ wiemy, że nam się to nie uda. Wcześniej poinformowałyśmy też o tym, że jest to nasz pierwszy blog i nie za bardzo się na tym znamy. Chciałyśmy tylko spróbować stworzyć coś ,,swojego''. Bardzo lubimy pisać, więc wstawiłyśmy kilka rozdziałów, żeby sprawdzić czy komuś będzie się to podobało. Po jakimś czasie zauważyłyśmy, że mamy dwie stałe czytelniczki i dopóki im się to podoba, będziemy pisały. 
Bardzo dziękujemy ci za twoją opinię i mamy nadzieję, że pomimo negatywnego komentarza, będziesz śledziła nasz blog i mamy nadzieję, że po jakimś czasie bardziej ci się on spodoba. My oczywiście postaramy się poprawić to co możemy, lecz jeśli chodzi o linki lub zmienianie oryginalnej historii, to zależy od naszych stałych czytelniczek.
Pozdrawiamy Małgosia i Luna.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział 19 - A ja muszę wiedzieć czy wstawić się za tobą czy porządnie skopać ci dupę.

Cześć, mamy nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Wydaję nam się, że chyba wyszedł troszeczkę dłuższy niż poprzednie, ale nie miałyśmy serca kończyć go w połowie. I mamy do was pytanie. Wolicie, żeby było tak jak wcześniej czyli w każdym rozdziale nowe wydarzenia, czy żeby były takie same wydarzenia opisane z dwóch perspektyw?
Chyba to źle wytłumaczyłam więc już mówię dokładnie o co chodzi. Do tej pory były rozdziały naprzemiennie, co dwa tygodnie, raz z perspektywą Alice, a raz Jaspera. I tego zmieniać nie chcemy. Ale czy wolicie by z takim samym schematem, jak napisałam powyżej były opisane te same wydarzenia z dwóch perspektyw. Tak jak jest to napisane teraz i rozdział wcześniej. Czy, żebyśmy jechały z rozdziałami, tak jak wcześniej czyli w każdym będą inne wydarzenia? Chyba trochę zamąciłam, ale mam nadzieję, że zrozumieliście i że chciało wam się to wszystko czytać. Jeśli ktoś by nie zrozumiał o co nam chodzi, piszcie w komentarzach a na pewno odpiszemy i wyjaśnimy.
Czekamy na wasze opinie!
Zapraszamy do czytania. :)
Małgosia i Luna

 Jasper
Gdy tylko dziewczyny wyszły, poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na fotelu i zacząłem patrzeć przez okno, rozmyślając ile rzeczy zmieniło się w moim życiu odkąd poznałem Alice. 
Po jakimś czasie stwierdziłem, że bez sensu zadręczać się przeszłością oraz przywoływać nieciekawe wspomnienia, więc, postanowiłem iść do pokoju Edwarda, by spędzić trochę czasu z ,,braćmi''. Gdy dotarłem na miejsce, zapukałem i otworzyłem drzwi. Widać, że nie tylko ja wpadłem na pomysł by posiedzieć z Eddiem, bo w środku siedział też uśmiechnięty Bruno.
- Jasper, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Eddiem, to pożałujesz. - Powiedział, patrząc na mnie groźnie.
- Sorry Edd, zapomniałem że podsłuchujesz wszystkie moje myśli. -  Odpowiedziałem z lekką  ironią. -  Mogę, się do was dosiąść?
- No jasne, siadaj. -  Odparł Bruno i posunął się by mi zrobić miejsce koło siebie.
Zaczęliśmy gadać o bzdurach, aż nie dołączył do nas Emm narzekając na Rebekę. Nie chcę wyjść, na niewychowanego, ale jakoś mnie to nie zdziwiło.
- Co Emm, ciebie też podrywała? - Zapytałem z kpiarskim uśmieszkiem.
- Na szczęście nie, nie wiem co Rosalie by wymyśliła z okazji zemsty. Szczególnie, jakby połączyła swoje siły z Alice. - Odpowiedział Emmett
- Prawda. Osobno są ciężkie do zniesienia, gdy nadepnie się im na odcisk, ale razem to była by już tragedia na skalę światową. - Powiedział Edward.
- To co ci w końcu zrobiła? - Zapytał, zaciekawiony Bruno.
 -Zaczęła narzekać, że dziewczyny poszły bez niej i ona nie rozumie czemu jej nie lubią i unikają. - Powiedział Emm, przewracając oczami.
- Ale, przecież Nadia się jej pytała, a ona bez zastanowienia odmówiła. - Powiedział zdziwiony Bruno. Emmett tylko wzruszył ramionami i zrobił minę, która mówiła ,, Nie ogarniesz stary, nie ogarniesz''.
- To może zmienimy temat, na trochę bardziej milszy niż Rebeka. Co wy na to? - Zaproponował Edward.
Wszyscy się zgodziliśmy i zaczęliśmy kontynuować naszą rozmowę z rana. Następnie, zaszliśmy na dół do salonu, żeby pooglądać telewizję. Pierwszy dobrał się do pilota Emm i włączył boks.
- Nie, ja nie chcę znowu tego oglądać. Co ty w tym widzisz, że  jacyś napakowani pół nadzy faceci naparzają się po ryjach. Przełącz na coś innego. - Odezwał się lekko zbulwersowany Eddie.
- O nie mój drogi, ostatnio oglądaliśmy piłkę nożną, bo ty tak wybrałeś. Teraz moja kolej na wybór kanału. - Odpowiedział Emm, dumny ze swoich argumentów.
Rudy podszedł do Emmetta i wyrwał mu pilot z ręki. Mięśniak, oczywiście nie mógł mu tego darować na sucho, więc wstał i zaczął go gonić po całym domu. Razem z Brunem spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy głośnym i niepohamowanym śmiechem.
Nagle zza rogu wyszła Rebeka, a niczego niespodziewający się Emmett wpadł prosto na nią. Przez jego szybkość i masę dziewczyna upadła na podłogę. Wszyscy do niej podbiegliśmy, by sprawdzić czy nic się jej nie stało.
- Wszystko dobrze? - Zapytał Bruno.
- Nic ci się nie stało? - Dodałem od siebie, gdy Emmett i Bruno próbowali podnieść ją z ziemi.
- Nie, nic nie jest dobrze. Tych dwóch idiotów na mnie wpadło i zepsuło, moją starannie ułożoną fryzurę! - Odparła oburzona Rebeka.
- Tak właściwie, to tylko Emm na ciebie wpadł. - Stwierdził miedzianowłosy.
W tym monecie ja, Emmett i Bruno spojrzeliśmy się na niego morderczym wzrokiem (chyba nauczyłem się go od Ally) , a on od razu ją przeprosił i poszedł do siebie ze spuszczoną głową.
- Tak jak mówiłam idioci. - Odparła.- Jasper pomożesz mi dojść do pokoju, bo nie za dobrze się czuję.
Popatrzyłem się niepewnie na chłopaków, a Bruno zrozumiał o co mi chodzi.
- To może ja ci pomogę, bo i tak idę do swojego pokoju, wiec będzie po drodze? - Zapytał, próbując mnie uratować.
- Nie,  Jasper jest silniejszy od ciebie i  na pewno jest bardziej dojrzały od was wszystkich razem wziętych. - Zadecydowała Rebeka.
- No cóż, trudno zaprzeczyć. - Odparłem żartobliwie, a gdy spojrzałem na Emmetta zauważyłem zże jest cały czerwony i zaraz wybuchnie śmiechem.
- To idziemy? - Zapytała dziewczyna chwytając mnie jedną ręką za szyję
Wiedziałem, że wampiry praktycznie, nie mogą czuć się słabo i że zmyśla. Dobre wychowanie, wzięło górę, więc stwierdziłem, że pomogę jej wejść na  górę.
Bruno i Emmett wrócili na kanapę w salonie i tym samym zostawili mnie samego z Rebeką. Zaczęliśmy po woli wlec się w kierunku jej pokoju.
- Poczekaj Jasperku. - Zatrzymała mnie, a chłopacy siedzący na kanapie jednocześnie się odwrócili z taką samą zniesmaczoną miną. Rozumiem, co czuli bo mnie samemu zrobiło się niedobrze. Dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie, patrząc mi się w oczy.
- Coś nie tak? Chcesz iść wolniej? - Zapytałem, z lekkim sarkazmem, bo ta cała sytuacja, zaczęła mi już działać na nerwy.
Nagle otworzyły się drzwi a w nich stanęła Nadia, Rose i All.
-o Alice już wróciłaś! - Krzyknął Bruno, prawdopodobnie po to by odstraszyć Rebekę. Niestety, zadziałało to w odwrotną stronę, bo poczułem jak blondyna mnie całuje w usta.
Natychmiast odepchnąłem Rebekę i odwróciłem się w stronę Alice, lecz niestety było już za późno. Zobaczyłem, jak patrzy na mnie wielkimi oczami pełnymi bólu i niedowierzania. Jeszcze nigdy, nie czułem, tak ogromnego smutku, płynącego od jednej osoby.
- Ne wierzę, że to zrobiłeś. - Wyszeptała i szybko pobiegła do swojego pokoju.
-Alice poczekaj to nie tak! -Krzyknąłem i popędziłem za nią.
Stanąłem przed drzwiami, blokując je, żeby Ally ich nie zamknęła.
- Z czego chcesz się tłumaczyć? - Wyszeptała, a łzy płynęły strumieniem po jej twarzy.*
- Z tego pocałunku na dole. - Powiedziałem.
- Nie ma po co, powinnam słuchać się mojego przeczucia. A ja, jak idiotka ci uwierzyłam. - Powiedziała, patrząc mi w oczy. - Proszę, daj mi spokój. - Wyszlochała. 
Odsunąłem się, a ona zatrzasnęła drzwi. Usłyszałem jak rzuciła się na łóżko i wybuchła płaczem, który łamał mi serce. Jak ja mogłem dopuścić do takiej sytuacji. Powinienem odgadnąć, jakie Rebeka miała zamiary. Jestem idiotą, a jedyne co mogę teraz zrobić, to błagać o wybaczenie i mieć nadzieję, że Alice będzie chciała mnie wysłuchać. Tak pogrążyłem się w moich przemyśleniach, że nie zauważyłem że Rosalie stoi koło mnie.
- Jasper, wytłumacz mi wszystko, a potem pójdę z nią pogadać. Ally, potrzebuję pobyć chwilę sama i wszystko przemyśleć. A ja muszę wiedzieć czy wstawić się za tobą czy porządnie skopać ci dupę. - Powiedziała poważnie.
* Wiemy, że w zmierzchu wampiry nie płaczą, ale u nas jest troszeczkę inaczej ;)

poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 18 - Wszystko w porządku All?

 Cześć, mamy nadzieję, że będziecie zadowoleni z rozdziału.
Dziękujemy dwóm osobą, które tak jak prosiłyśmy skomentowały ostatni rozdział.
Jesteśmy szczęśliwe, bo myślałyśmy że piszemy dla jednej osoby, a okazało się, że komuś jeszcze
się to podoba. Dzisiaj jest troszeczkę krótszy rozdział i szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego, jakoś
tak wyszło. Mnie nie będzie w domu przez następne dwa tygodnie, ale rozdział prawdopodobnie się pojawi i nie będzie żadnych opóźnień. 
Zapraszamy do czytania :)
Małgosia i Luna  

Alice
Rano stwierdziliśmy, że musimy już wstawać. Ja chciałam dzisiaj wyjść z dziewczynami, a Jazzowi nie chciało się siedzieć samemu w pokoju. Zeszliśmy do salonu gdzie zastaliśmy wszystkich, oprócz Carlisle i Esme, którzy jak co weekend wybierali się na całodniowe polowanie, by spędzić trochę czasu sami. Usiadłam na kanapie obok Rose i Nadi, a Jasper wybrał fotel i zaczął rozmawiać z Brunem, Emmettem oraz Edwardem, o sporcie i samochodach.
- To co dziewczyny, chcecie się dzisiaj wybrać na to babskie spotkanie? - Zapytałam.
- Tak, według mnie nie ma co tego przekładać. - Powiedziała Rose, uśmiechając się do mnie.
- Rebeka, chcesz iść z nami? - Zapytała Nadia.
- Nie, dzięki. Wolę zostać w domu, na pewno znajdę sobie jakieś zajęcie. - Odpowiedziała, posyłając nam mały uśmieszek.
- No, to lecimy się przebrać, zaraz spotykamy się na dole i wyruszamy. - Powiedziała Rose, po czym każda z nas pobiegła do swojego pokoju.
Zdecydowałam, że ubiorę błękitną koszulkę zapinaną na guziczki, różową spódniczkę z paseczkiem i pasujące sandały. (ubranie)
Szybko założyłam przygotowane rzeczy i poszłam na dół, gdzie czekały już dziewczyny. Nadia miała na sobie luźną bluzkę z sercem, krótkie, jeansowe spodenki i błękitne trampki. (Nadia) Z kolei Rose ubrała białą bluzkę na ramiączkach, na którą założyła czarny, szeroki sweterek, bardzo krótkie spodenki z flagą oraz czerwone Conversy. (Rose)
- Co ty się tak wystroiłaś?  - Zapytała Nadia
- Myślałam, że możemy podskoczyć na jakąś imprezę, skoro jesteśmy bez chłopaków. - Odpowiedziałam, mrugając do nich.
- Ja ci dam imprezę, najpóźniej o dwudziestej masz być w domu. - Powiedział Jazz z miną groźnego ojca, a reszta chłopaków przyznała mu rację.
- Ale do dwudziestej, to się różne rzeczy mogą dziać. - Dopowiedziała Rose.
- Ech, kobiety. - Powiedział Emm.
 Zachichotałyśmy i poszłyśmy w stronę lasu. Stwierdziłyśmy, że najlepiej jeśli pójdziemy, poplotkować na polanę, gdzie kiedyś zabrał mnie Jasper. Gdy dotarłyśmy na miejsce usiadłyśmy, na środku i zaczęłyśmy rozmawiać o ubraniach i modzie.
- Według, mnie ta dziewczyna z telewizji powinna zmienić stylistę. - Powiedziała Rosalie.
- Masz racje, naprawdę nie wiem kto zmusił ją do założenia tej sukienki. - Odpowiedziałam i zauważyłam, że Nadia ma poważną i zamyśloną minę.
- Alice, ja przepraszam za Rebekę. - Zaczęła, patrząc na nas. - Jak ona sobie coś postanowi, to dąży do celu po trupach, próbowałam jej wyjaśnić, że nie powinna mieszać się w wasz związek i odpuścić. Powiedziała, że to nie moja sprawa i mam ją zostawić w spokoju. Pokłóciłyśmy się, ale to nic. Znam ją, niedługo znowu zacznie normalnie ze mną rozmawiać. Bardziej boję się o wasz związek, mam wrażenie, że ona tak szybko nie odpuści. Naprawdę uważaj Alice, bo widzę, że jesteście cudowną parą z Jasperem i nie chcę, żeby Rebeka was poróżniła lub skłóciła.
- Nadia, przecież to nie twoja wina, widzę jak ona próbuje zaimponować lub poderwać Jazza i już z nim o tym rozmawiałam. Chyba, na razie nie mam się o co martwić, jeśli zrobi coś bardziej niestosownego, niż delikatny podryw to z nią porozmawiam. Na razie sytuacja jest pod kontrolą. - Odpowiedziałam, posyłając jej uspokajający uśmiech. - Ale dziękuję za troskę.
- No dobra, skoro zaczęłyśmy już poważne tematy, to powiedzcie mi czy faceci już się was pytali o małżeństwo, czy nie? - Zapytała, trochę bardziej rozluźniona.
- Tak, ja już mam to dawno za sobą. - Odpowiedziała, uśmiechnięta Rose. - Po około pół roku znajomości mi się oświadczył.
- Ja nadal czekam, ale w końcu mamy całą wieczność, więc po co się spieszyć. - Powiedziałam. - A dlaczego pytasz?
- Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu Bruno coś planuje. Jesteśmy razem już prawie rok, więc mam nadzieję, że niedługo mój chłopak się na coś zdecyduje. - Odparła, uśmiechając się nieśmiało.
- To by było super. Zostalibyście na dłużej, a ja zajęłabym się planowaniem wesela. Obiecaj, że jak ci się oświadczy to pozwolisz mi i Rose zorganizować imprezę. - Powiedziałam, patrząc na nią oczami proszącego pieska, a po chwili dołączyła do mnie Rosalie.
- No skoro tak wam na tym zależy, to obiecuje. - Odpowiedziała Nadia, przykładając sobie rękę do serca.
- Dziękuję! - Krzyknęłyśmy z Rose i rzuciłyśmy się na nią.
- Hahaha, dobra dziewczyny bo połamiecie mi żebra.
Rozmawiałyśmy jeszcze przez jakiś czas, gdy odniosłam dziwne wrażenie, że jak najszybciej powinnyśmy wrócić do domu.
- Wydaje mi się, że czas już wracać. - Powiedziałam zamyślona.
- Wszystko w porządku All? - Zapytała, zaniepokojona Rosalie.
- Tak, mam tylko dziwne przeczucie, że powinnyśmy już iść. - Odpowiedziałam, nie mogąc pozbyć się podejrzanego uczucia.
- No to się zbieramy. - Odparła Nadia.
Ruszyłyśmy w stronę domu, rozmawiając o głupotach. Jako pierwsza dotarłam do drzwi, otworzyłam je, ale to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania.