piątek, 30 września 2016

Rozdzaiał 21 - Powiedziała patrząc na nią z sukowatą miną.

Cześć, mamy nadzieję, że rozdział będzie się wam podobał.
Po dość długiej nieobecności, w końcu wstawiamy nowy rozdział.
Przepraszamy, że zajęło nam to aż tak dużo czasu, ale szczerze mówiąc
szkoła wysysa chęć do wszystkiego :) I nie obiecujemy, że następna notka pojawi się
szybciej. 
Zapraszamy do czytania! :D
Małgosia i Luna
  
 Jasper
Jeszcze chwilę siedzieliśmy na polanie w milczeniu, a gdy tylko zaczęło się ściemniać postanowiliśmy, że pójdziemy do domu. Szczerze mówiąc nie za bardzo miałem ochotę wracać, wolałem zostać w naszym magicznym miejscu choćby całą noc, sam na sam z moją ukochaną, ale co prawda, to prawda All ma dar przekonywania.
W drodze powrotnej próbowałem się dowiedzieć jakiś szczegółów szatańskiego planu Alice, ale moja dziewczyna cały czas zbywała mnie mówiąc ,, Zobaczysz co to, jak dogadam się z dziewczynami. Chcę żeby to była niespodzianka.''
Po wejściu do domu od razu poszedłem z Ally do salonu, gdzie siedziało całe nasze rodzeństwo razem z Nadią i Brunem. All gdy zobaczyła, że nie ma z nimi Rebeki, podbiegła do dziewczyn i powiedziała im coś na ucho. Widocznie zrozumiały o co jej chodzi, bo po chwili we trzy były w pokoju Rose, który znajdował się na końcu korytarza.
Westchnąłem zrezygnowany i usiadłem na kanapie koło męskiego grona, żeby się naradzić. ,, Czas odbyć z nimi poważną rozmowę'' pomyślałem, po czym spojrzałem na telewizor gdzie leciały kreskówki, a Emmett patrzył na to jak zaczarowany. Taaa... czy ktoś mówił coś o poważnej rozmowie?
- Możemy porozmawiać? - Zapytałem.
- Jasne Jasper, jak tam randka z Alice? - Zapytał jako pierwszy Bruno.
- To nie była randka, tylko musieliśmy sobie wyjaśnić parę spraw, ale już jest dobrze. Dzięki, że pytasz. - Odpowiedziałem.
- Możecie być ciszej, ja tu oglądam spongeboba! - Powiedział poddenerwowany Emmett.
Edward słysząc to, wziął pilota od telewizora i go wyłączył.
- Już nie oglądasz. - Odrzekł.
- Ej, to moja ulubiona kreskówka. - Marudził Emm.
- Dobra może zajmijmy się czymś ważniejszym niż głupim telewizorem. Wiecie może co dziewczyny kombinują? - Zapytałem - Bo All mi powiedziała, że zajmą się Rebeką. To ma być jakaś zemsta czy coś. Wiecie coś na ten temat, bo może planowały coś wcześniej?
- A kiedy ci to mówiła? - Zapytał Eddie.
- Na polanie. - Oznajmiłem.
- Dziewczyny nam nic na ten temat nie wspominały. - Odrzekł Emmett.
- To może podsłuchasz ich myśli Edward? - Zapytałem.
- Przykro mi, ale nauczyły się je zagłuszać więc jedyne co słyszę to alfabet od tyłu. - Powiedział ze skwaszoną  miną.
- To co mam zrobić żeby się dowiedzieć co kombinują? - Zastanawiałem się.
- Halo, przecież jesteś wampirem i jednym z twoich darów jest podsłuchiwanie. Więc wykorzystaj
to. - Powiedział Emm, po czym dodał. - A mówią, że to ja jestem głupi.
- Darem nie jest podsłuchiwanie tylko bardzo dobry słuch. - Poprawił go Edward.
Po czym Emmett się wkurzył, że Eddie znowu mu w czymś przeszkodził ( tym razem chyba chodziło o zabłyśnięcie inteligencją) i zaczęli się bić. Nie zastanawiając się, usiadłem koło Bruna, bo widziałem, że naprawdę się zaciekawił, tym co nasze dziewczyny kombinują.
- Podsłuchiwanie to nie jest taki głupi pomysł. Może warto spróbować. - Oznajmiłem.
- Też mi się tak wydaje. To co próbujemy? - Zapytał Bruno
- Jasne, czemu nie -. Powiedziałem i obaj poszliśmy na górę.
Stanęliśmy przed drzwiami pokoju w którym spiskowały dziewczyny. Mocno się skupiłem, ale niestety jacyś dwaj idioci bijący się na dole zagłuszali wszystko co mówiły. Miałem nadzieję, że Bruno jest bardziej skupiony i usłyszy coś więcej niż ja. Po paru minutach stwierdziliśmy, że bez sensu dalej tu stać skoro i tak nic nie zrozumiemy, więc poszliśmy do mojego pokoju, by dokładnie obmówić co usłyszeliśmy. Niestety okazało się, że żaden z nas nie był w stanie nic zrozumieć. Po około godzinie, All weszła do pokoju.
- Oj, przepraszam. Nie przeszkadzam wam? - Zapytała, uśmiechając się.
- Nie, ja i tak już muszę iść. Skoro ty wróciłaś do pokoju to znaczy że Nadia też jest już wolna. - Odpowiedział Bruno i wyszedł z pokoju.
 Gdy tylko Bruno poszedł wziąłem Alice za rękę, położyłem nas na łóżku i mocno ją przytuliłem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już się na mnie nie gniewasz. - Powiedziałem, a ona wskoczyła mi na brzuch.
- Przecież wiesz, że bym nie umiała. - Odpowiedziała wpatrując mi się w oczy i kusząco się uśmiechając.
Potem ja ją przewróciłam na plecy i zacząłem ją całować po ciele, jednocześnie zdejmując z niej ubranie. Tak nam minęła cała noc, a nad ranem gdy tylko dziewczyna poszła do toalety żeby wziąć prysznic, wyszedłem na dwór i przygotowałem jej ,,śniadanie do łóżka'', a tak właściwie to tylko przyniosłem jej krew w kieliszku i czerwoną różyczkę, którą zerwałem po drodze z czyjegoś ogrodu.
Niestety, gdy wszedłem na górę z tacą i otworzyłem drzwi Alice stała przed drzwiami, ubrana w pudrowo różową koszulę z krótkim rękawkiem, koturny tego samego koloru i obcisłe spodnie w kwiaty. (Ubranie)
- Już się wyszykowałaś? Myślałem, że jeszcze trochę czasu spędzimy razem w sypialni, więc chciałem ci zrobić niespodziankę i przynieść śniadanko do łóżka. - Oznajmiłem ze smutkiem w głosie.
- Oh, Jazz to dla mnie? - Zapytała, przypatrując się temu co trzymałem w rękach .
- Tak, ale...- Zacząłem, lecz mi przerwała
- Nic nie mów, ja zepsułam niespodziankę i ja ją naprawie. - Powiedziała, po czym wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą, a po chwili udała ziewnięcie i się rozciągnęła.
- Ojejku, kochanie to dla mnie? - Zapytała ze słodkim chichotem, udając wielkie zaskoczenie.
Wiedziałem o co chodzi mojej słodkiej wariatce, więc zacząłem wszystko od nowa.
- Tak. Oto śniadanko dla mojej księżniczki. - Mówiąc to usiadłem na łóżku koło niej i pocałowałem ją w policzek.
- Jesteś kochany. - Powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła ręce po swój prezent.
- To co jakie mamy plany na dziś? - Zapytała popijając krew.
- Nie wiem, a powiesz mi w końcu, co zaplanowałyście wczoraj dla Rebeki? - Zapytałem z nadzieją
- Wszystko w swoim czasie, a chciałbyś pójść ze mną na zakupy?
- A nie masz już trochę za dużo ciuchów?
- Nigdy więcej tak nie mów. I mi chodziło o ciuchy dla ciebie. No wiesz, już się zbliża jesień a ty masz ciuchy tylko letnie i kolorystyka już w modzie inna na ten sezon, może przydało by się jakieś odświeżenie w twojej szafie? - Zapytała uśmiechając się słodko.
- Och, no dobrze. A ktoś jeszcze by z nami poszedł?
- Myślałam o Bruno, Nadii, Rose i Emmecie. Im na pewno też by się przydało trochę nowych rzeczy w szafie. - Oznajmiła
- Nie za dużo nas będzie? - Zapytałem dość zaskoczony.
- Dziewczyny na pewno idą, więc jeśli chcesz targać wszystkie zakupy, to ok.
- Dobra to idziemy w szóstkę. - Zadecydowałem.
- To może zejdź na dół i się zapytaj czy chcą. - Poprosiła All
Zgodziłem się i zszedłem na dół. W kuchni stali Nadia i Bruno, a w salonie Emm i Rose.
- All się pyta czy chcecie iść na zakupy!? - Zawołałem by wszyscy usłyszeli.
Nagle otworzyły się drzwi łazienki i wyszła z niej Rebeka.
- O tak ja chętnie pójdę. - Odpowiedziała i podbiegła do mnie.
- Sorry, ale nie jesteś zaproszona. - Odparłem odsuwając się krok w tył.
- Jak to nie? Myślałam, że krzyknąłeś do wszystkich.
- To źle myślałaś. - Odezwała się  Rose, patrząc na nią z najbardziej sukowatą miną, na jaką było ją stać.
- Rebeko, czy ty w ogóle myślisz? - Dopomógł swojej dziewczynie Emm.
- Jeśli nie chcecie mojego towarzystwa to nie. - Odpowiedziała, a następnie się odwróciła i wyszła na dwór.
- Chyba nareszcie zmądrzała. - Odparł Bruno
- To u niej przejściowe. - Odpowiedział Misiek
- To co chcecie iść na te zakupy w szóstkę czy nie? - Zapytałem, a wszyscy się zgodzili.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Szkoda, że wam całkiem nie odebrała chęci, bo z rozdziału na rozdział nie widać poprawy. Piszecie od rzeczy, zapis dialogów leży, postacie nie mają charakterów. Same dialogi, tak drętwe, że wciąż nie rozumiem ich celu. Źle zapisane imiona, brak wyjustowania tekstu. To jest tak niechlujne, że wstydem jest choć próbować wrzucić to gdziekolwiek, gdzie ludzie mają to czytać. Ech, po prostu nie :/ najgorsze, że nie jestem pierwszą osobą, która wam to pisze, a jednak macie te rady gdzieś, bo nic się nie poprawia. Szkoda, bo jest mało opowiadań o Zmierzchu, a przynajmniej ja żadnych nie kojarzę, a fajnie byłoby poczytać coś dobrego na ten temat, tak z sentymentu. Maja.

Anonimowy pisze...

Obserwuje was już od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz się odważyłam skomentować.Rozdziały są nie najgorsze, ale też nie najlepsze. Można powiedzieć, że są napisanie poprawnie lub książkowo (same oceńcie, czy to komplement czy krytyka).
Podoba mi się to, że piszecie każda z innej prospektywny, a całość jest spójna i zrozumiała. Moim zdaniem jest nadal trochę za mało akcji w tym opowiadaniu i przez to całość wydaje się trochę "mdła", ale mam nadzieje, że to jeszcze przemyślicie i następne rozdziały będą bardziej ciekawe i wciągające.

Anonimowy pisze...

Chyba poprzednicy powiedzieli już wszystko :/ I jeszcze te linki... No i "All"? Tego imienia się tak nie skraca!

Misia pisze...

Nie poddawajcie się dziewczyny! Wierzcie w siebie! Rozdział OK!