Cześć, mamy nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
Wydaję nam się, że chyba wyszedł troszeczkę dłuższy niż poprzednie, ale nie miałyśmy serca kończyć go w połowie. I mamy do was pytanie. Wolicie, żeby było tak jak wcześniej czyli w każdym rozdziale nowe wydarzenia, czy żeby były takie same wydarzenia opisane z dwóch perspektyw?
Chyba to źle wytłumaczyłam więc już mówię dokładnie o co chodzi. Do tej pory były rozdziały naprzemiennie, co dwa tygodnie, raz z perspektywą Alice, a raz Jaspera. I tego zmieniać nie chcemy. Ale czy wolicie by z takim samym schematem, jak napisałam powyżej były opisane te same wydarzenia z dwóch perspektyw. Tak jak jest to napisane teraz i rozdział wcześniej. Czy, żebyśmy jechały z rozdziałami, tak jak wcześniej czyli w każdym będą inne wydarzenia? Chyba trochę zamąciłam, ale mam nadzieję, że zrozumieliście i że chciało wam się to wszystko czytać. Jeśli ktoś by nie zrozumiał o co nam chodzi, piszcie w komentarzach a na pewno odpiszemy i wyjaśnimy.
Czekamy na wasze opinie!
Zapraszamy do czytania. :)
Małgosia i Luna
Wydaję nam się, że chyba wyszedł troszeczkę dłuższy niż poprzednie, ale nie miałyśmy serca kończyć go w połowie. I mamy do was pytanie. Wolicie, żeby było tak jak wcześniej czyli w każdym rozdziale nowe wydarzenia, czy żeby były takie same wydarzenia opisane z dwóch perspektyw?
Chyba to źle wytłumaczyłam więc już mówię dokładnie o co chodzi. Do tej pory były rozdziały naprzemiennie, co dwa tygodnie, raz z perspektywą Alice, a raz Jaspera. I tego zmieniać nie chcemy. Ale czy wolicie by z takim samym schematem, jak napisałam powyżej były opisane te same wydarzenia z dwóch perspektyw. Tak jak jest to napisane teraz i rozdział wcześniej. Czy, żebyśmy jechały z rozdziałami, tak jak wcześniej czyli w każdym będą inne wydarzenia? Chyba trochę zamąciłam, ale mam nadzieję, że zrozumieliście i że chciało wam się to wszystko czytać. Jeśli ktoś by nie zrozumiał o co nam chodzi, piszcie w komentarzach a na pewno odpiszemy i wyjaśnimy.
Czekamy na wasze opinie!
Zapraszamy do czytania. :)
Małgosia i Luna
Jasper
Gdy
tylko dziewczyny wyszły, poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na fotelu
i zacząłem patrzeć przez okno, rozmyślając ile rzeczy zmieniło się w moim życiu odkąd poznałem Alice.
Po jakimś czasie stwierdziłem, że bez sensu zadręczać się przeszłością oraz przywoływać nieciekawe wspomnienia, więc, postanowiłem iść do pokoju Edwarda, by spędzić trochę czasu z ,,braćmi''. Gdy dotarłem na miejsce, zapukałem i otworzyłem drzwi. Widać, że nie tylko ja wpadłem na pomysł by posiedzieć z Eddiem, bo w środku siedział też uśmiechnięty Bruno.
- Jasper, jeśli jeszcze raz nazwiesz mnie Eddiem, to pożałujesz. - Powiedział, patrząc na mnie groźnie.
- Sorry Edd, zapomniałem że podsłuchujesz wszystkie moje myśli. - Odpowiedziałem z lekką ironią. - Mogę, się do was dosiąść?
- No jasne, siadaj. - Odparł Bruno i posunął się by mi zrobić miejsce koło siebie.
Zaczęliśmy gadać o bzdurach, aż nie dołączył do nas Emm narzekając na Rebekę. Nie chcę wyjść, na niewychowanego, ale jakoś mnie to nie zdziwiło.
- Co Emm, ciebie też podrywała? - Zapytałem z kpiarskim uśmieszkiem.
- Na
szczęście nie, nie wiem co Rosalie by wymyśliła z okazji zemsty. Szczególnie, jakby połączyła swoje siły z Alice. - Odpowiedział Emmett
- Prawda. Osobno są ciężkie do zniesienia, gdy nadepnie się im na odcisk, ale razem to była by już tragedia na skalę światową. - Powiedział Edward.
- To co ci w końcu zrobiła? - Zapytał, zaciekawiony Bruno.
-Zaczęła narzekać, że dziewczyny poszły bez niej i ona nie rozumie czemu jej nie lubią i unikają. - Powiedział Emm, przewracając oczami.
- Ale, przecież Nadia się jej pytała, a ona bez zastanowienia odmówiła. - Powiedział zdziwiony Bruno. Emmett tylko wzruszył ramionami i zrobił minę, która mówiła ,, Nie ogarniesz stary, nie ogarniesz''.
- To może zmienimy temat, na trochę bardziej milszy niż Rebeka. Co wy na to? - Zaproponował Edward.
Wszyscy
się zgodziliśmy i zaczęliśmy kontynuować naszą rozmowę z rana. Następnie,
zaszliśmy na dół do salonu, żeby pooglądać telewizję. Pierwszy dobrał się do pilota
Emm i włączył boks.
- Nie, ja nie chcę
znowu tego oglądać. Co ty w tym widzisz, że jacyś napakowani pół nadzy faceci
naparzają się po ryjach. Przełącz na coś innego. - Odezwał się lekko
zbulwersowany Eddie.
- O nie mój drogi, ostatnio oglądaliśmy piłkę nożną, bo ty tak wybrałeś. Teraz moja kolej na wybór kanału. - Odpowiedział Emm, dumny ze swoich argumentów.
Rudy podszedł do Emmetta i wyrwał mu pilot z ręki. Mięśniak, oczywiście nie mógł mu tego darować na sucho, więc wstał i zaczął go
gonić po całym domu. Razem z Brunem spojrzeliśmy na siebie i wybuchnęliśmy głośnym i niepohamowanym śmiechem.
Nagle zza rogu wyszła Rebeka, a niczego niespodziewający się Emmett wpadł prosto na nią. Przez jego szybkość i masę dziewczyna upadła na podłogę. Wszyscy do niej podbiegliśmy, by sprawdzić
czy nic się jej nie stało.
- Wszystko dobrze? - Zapytał Bruno.
- Nic ci się nie stało? - Dodałem od siebie, gdy Emmett i Bruno próbowali podnieść ją z ziemi.
- Nie, nic nie jest dobrze. Tych dwóch idiotów na mnie wpadło i zepsuło, moją starannie ułożoną fryzurę! - Odparła oburzona Rebeka.
- Tak właściwie, to tylko Emm na ciebie wpadł. - Stwierdził miedzianowłosy.
W
tym monecie ja, Emmett i Bruno spojrzeliśmy się na niego morderczym wzrokiem (chyba nauczyłem się go od Ally) , a on od razu ją przeprosił i poszedł do siebie ze
spuszczoną głową.
- Tak jak mówiłam idioci. - Odparła.- Jasper pomożesz mi dojść do pokoju, bo nie za dobrze się czuję.
Popatrzyłem się niepewnie na chłopaków, a Bruno zrozumiał o co mi chodzi.
- To może ja ci pomogę, bo i tak idę do swojego pokoju, wiec będzie po drodze? - Zapytał, próbując mnie uratować.
- Nie, Jasper jest silniejszy od ciebie i
na pewno jest bardziej dojrzały od was wszystkich razem wziętych. - Zadecydowała Rebeka.
- No cóż,
trudno zaprzeczyć. - Odparłem żartobliwie, a gdy spojrzałem na Emmetta
zauważyłem zże jest cały czerwony i zaraz wybuchnie śmiechem.
- To idziemy? - Zapytała dziewczyna chwytając mnie jedną ręką za szyję
Wiedziałem, że wampiry praktycznie, nie mogą czuć się słabo i że zmyśla. Dobre wychowanie, wzięło górę, więc stwierdziłem, że pomogę jej wejść na górę.
Bruno i Emmett wrócili na kanapę w salonie i tym samym zostawili mnie samego z Rebeką. Zaczęliśmy po woli wlec się w kierunku jej pokoju.
- Poczekaj
Jasperku. - Zatrzymała mnie, a chłopacy siedzący na kanapie jednocześnie
się odwrócili z taką samą zniesmaczoną miną. Rozumiem, co czuli bo mnie samemu zrobiło się niedobrze. Dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie, patrząc mi się w oczy.
- Coś nie tak? Chcesz iść wolniej? - Zapytałem, z lekkim sarkazmem, bo ta cała sytuacja, zaczęła mi już działać na nerwy.
Nagle otworzyły się drzwi a w nich stanęła Nadia, Rose i All.
-o Alice już wróciłaś! - Krzyknął Bruno, prawdopodobnie po to by odstraszyć Rebekę. Niestety, zadziałało to w odwrotną stronę, bo poczułem jak blondyna mnie całuje w usta.
Natychmiast odepchnąłem Rebekę i odwróciłem się w stronę Alice, lecz niestety było już za późno. Zobaczyłem, jak patrzy na mnie wielkimi oczami pełnymi bólu i niedowierzania. Jeszcze nigdy, nie czułem, tak ogromnego smutku, płynącego od jednej osoby.
- Ne wierzę, że to zrobiłeś. - Wyszeptała i szybko pobiegła do swojego pokoju.
-Alice poczekaj to nie tak! -Krzyknąłem i popędziłem za nią.
Stanąłem przed drzwiami, blokując je, żeby Ally ich nie zamknęła.
- Z czego chcesz się tłumaczyć? - Wyszeptała, a łzy płynęły strumieniem po jej twarzy.*
- Z tego pocałunku na dole. - Powiedziałem.
- Nie ma po co, powinnam słuchać się mojego przeczucia. A ja, jak idiotka ci uwierzyłam. - Powiedziała, patrząc mi w oczy. - Proszę, daj mi spokój. - Wyszlochała.
Odsunąłem się, a ona zatrzasnęła drzwi. Usłyszałem jak rzuciła się na łóżko i wybuchła płaczem, który łamał mi serce. Jak ja mogłem dopuścić do takiej sytuacji. Powinienem odgadnąć, jakie Rebeka miała zamiary. Jestem idiotą, a jedyne co mogę teraz zrobić, to błagać o wybaczenie i mieć nadzieję, że Alice będzie chciała mnie wysłuchać. Tak pogrążyłem się w moich przemyśleniach, że nie zauważyłem że Rosalie stoi koło mnie.
- Jasper, wytłumacz mi wszystko, a potem pójdę z nią pogadać. Ally, potrzebuję pobyć chwilę sama i wszystko przemyśleć. A ja muszę wiedzieć czy wstawić się za tobą czy porządnie skopać ci dupę. - Powiedziała poważnie.
* Wiemy, że w zmierzchu wampiry nie płaczą, ale u nas jest troszeczkę inaczej ;)
Stanąłem przed drzwiami, blokując je, żeby Ally ich nie zamknęła.
- Z czego chcesz się tłumaczyć? - Wyszeptała, a łzy płynęły strumieniem po jej twarzy.*
- Z tego pocałunku na dole. - Powiedziałem.
- Nie ma po co, powinnam słuchać się mojego przeczucia. A ja, jak idiotka ci uwierzyłam. - Powiedziała, patrząc mi w oczy. - Proszę, daj mi spokój. - Wyszlochała.
Odsunąłem się, a ona zatrzasnęła drzwi. Usłyszałem jak rzuciła się na łóżko i wybuchła płaczem, który łamał mi serce. Jak ja mogłem dopuścić do takiej sytuacji. Powinienem odgadnąć, jakie Rebeka miała zamiary. Jestem idiotą, a jedyne co mogę teraz zrobić, to błagać o wybaczenie i mieć nadzieję, że Alice będzie chciała mnie wysłuchać. Tak pogrążyłem się w moich przemyśleniach, że nie zauważyłem że Rosalie stoi koło mnie.
- Jasper, wytłumacz mi wszystko, a potem pójdę z nią pogadać. Ally, potrzebuję pobyć chwilę sama i wszystko przemyśleć. A ja muszę wiedzieć czy wstawić się za tobą czy porządnie skopać ci dupę. - Powiedziała poważnie.
* Wiemy, że w zmierzchu wampiry nie płaczą, ale u nas jest troszeczkę inaczej ;)
5 komentarzy:
Rozdział jak zwykle interesujący :D
Jeśli chodzi o sprawy rozdziałów, to mi bez różnicy. Czy będziecie pisać, z dwóch perspektyw to samo czy inne wydarzenia. Jest mi wszystko jedno, ponieważ nie zależnie od tego Wasze rozdziały mają w sobie coś takiego, że jak zacznę czytać nie mogę oderwać wzroku aż skończę.
Pozdrawiam!
Życzę wany ...
Misia
No,no to za dużo nam nie pomogłaś... Jesteś jedyną osobą, która komentuje regularnie, więc jeśli to się nie zmieni i ktoś jeszcze nie skomentuje, to obawiamy się, że będziemy miały problem w zadecydowaniu.
Hej :3
Meh, ja i moje długie komentarze xD Dziękuję za opinię i zaproszenie. Mam wielką słabość zwłaszcza od Jaspera, więc na pewno poczytam, czemu nie. No i dobrze widzieć bezpiecznego blggera – to wiele ułatwia. No i kolejny blog o „Zmierzchu”, a ja się tu bałam, że jestem na wymarciu :3
Pozdrawiam,
Nessa.
Mój Boże, to jest jakaś masarka T-T Moje oczy krwawią, a jak jeszcze raz zobaczę link w tekście, to coś rozwalę. Tego opowiadaniem nazwać się nie da, co najwyżej grafomanią. Jeśli napisanie poprawnie kilku linijek kogoś przerasta, powinien trzymać się z daleka od klawiatury. Zdjęcia? Serio? Po to jest teksty, by go rozbudowywać i korzystać z opisów. Nic dziwnego, że nikt nie komentuje – bo tu nie ma czego. Zepsute charaktery, o ile jakiekolwiek tu są. I chociażby ten płacz tutaj… Po cholerę brać się za pisanie FF, skoro wykorzystanie faktów z książki okazuje się za trudne? Darujcie sobie, bo na dłuższą metę… to jest po prostu śmieszne.
Może wyszłam na wredną, nie wiem. Miałam się wypowiedzieć, to się wypowiadam, a przynajmniej próbuję, bo tu najzwyczajniej w świecie nie ma o czym, a nerwy nie pozwalają mi znieść tego… blogaska.
Nessa.
A mi się tam podoba
Czerwony Kapturek
Prześlij komentarz