Cześć, mamy nadzieję, że rozdział będzie się wam podobał.
Po dość długiej nieobecności, w końcu wstawiamy nowy rozdział.
Przepraszamy, że zajęło nam to aż tak dużo czasu, ale szczerze mówiąc
szkoła wysysa chęć do wszystkiego :) I nie obiecujemy, że następna notka pojawi się
szybciej.
Zapraszamy do czytania! :D
Małgosia i Luna
Jasper
Jeszcze chwilę siedzieliśmy na polanie w milczeniu,
a gdy tylko zaczęło się ściemniać postanowiliśmy, że pójdziemy do domu.
Szczerze mówiąc nie za bardzo miałem ochotę wracać, wolałem zostać w naszym magicznym miejscu choćby całą noc, sam na sam z moją ukochaną, ale co prawda, to
prawda All ma dar przekonywania.
W drodze powrotnej próbowałem się dowiedzieć jakiś szczegółów
szatańskiego planu Alice, ale moja dziewczyna cały czas zbywała mnie mówiąc ,, Zobaczysz co to, jak dogadam się z dziewczynami. Chcę żeby to była niespodzianka.''
Po wejściu do domu od
razu poszedłem z Ally do salonu, gdzie siedziało całe nasze rodzeństwo razem z Nadią i Brunem. All gdy zobaczyła, że nie ma z nimi Rebeki, podbiegła do dziewczyn i powiedziała im coś na ucho. Widocznie zrozumiały o co jej chodzi, bo po chwili we trzy były w pokoju Rose, który znajdował się na końcu korytarza.
Westchnąłem zrezygnowany i usiadłem na kanapie koło męskiego grona, żeby się naradzić. ,, Czas odbyć z nimi poważną rozmowę'' pomyślałem, po czym spojrzałem na telewizor gdzie leciały kreskówki, a Emmett patrzył na to jak zaczarowany. Taaa... czy ktoś mówił coś o poważnej rozmowie?
- Możemy porozmawiać? - Zapytałem.
- Jasne Jasper, jak tam randka z Alice? - Zapytał jako pierwszy Bruno.
- To nie była randka, tylko musieliśmy sobie wyjaśnić parę spraw, ale już jest dobrze. Dzięki, że pytasz. - Odpowiedziałem.
- Możecie być ciszej, ja tu oglądam spongeboba! - Powiedział poddenerwowany Emmett.
Edward słysząc to, wziął pilota od telewizora i go wyłączył.
Edward słysząc to, wziął pilota od telewizora i go wyłączył.
- Już nie oglądasz. - Odrzekł.
- Ej, to moja ulubiona kreskówka. - Marudził Emm.
- Ej, to moja ulubiona kreskówka. - Marudził Emm.
- Dobra może zajmijmy się czymś ważniejszym niż głupim telewizorem. Wiecie może co dziewczyny kombinują? - Zapytałem - Bo All mi powiedziała, że zajmą się Rebeką. To ma być jakaś zemsta czy coś. Wiecie coś na ten temat, bo może planowały coś wcześniej?
- A kiedy ci to mówiła? - Zapytał Eddie.
- Na polanie. - Oznajmiłem.
- Dziewczyny nam nic na ten temat nie wspominały. - Odrzekł Emmett.
- To może podsłuchasz ich myśli Edward? - Zapytałem.
- Przykro mi, ale nauczyły się je zagłuszać więc jedyne co słyszę to alfabet od tyłu. - Powiedział ze skwaszoną miną.
- To może podsłuchasz ich myśli Edward? - Zapytałem.
- Przykro mi, ale nauczyły się je zagłuszać więc jedyne co słyszę to alfabet od tyłu. - Powiedział ze skwaszoną miną.
- To co mam zrobić żeby się dowiedzieć co kombinują? - Zastanawiałem się.
- Halo, przecież jesteś wampirem i jednym z twoich darów jest podsłuchiwanie. Więc wykorzystaj
to. - Powiedział Emm, po czym dodał. - A mówią, że to ja jestem głupi.
to. - Powiedział Emm, po czym dodał. - A mówią, że to ja jestem głupi.
- Darem
nie jest podsłuchiwanie tylko bardzo dobry słuch. - Poprawił go
Edward.
Po czym Emmett się wkurzył, że Eddie znowu mu w czymś przeszkodził ( tym razem chyba chodziło o zabłyśnięcie inteligencją) i zaczęli się bić. Nie zastanawiając się, usiadłem koło Bruna, bo widziałem, że naprawdę się zaciekawił, tym co nasze dziewczyny kombinują.
Po czym Emmett się wkurzył, że Eddie znowu mu w czymś przeszkodził ( tym razem chyba chodziło o zabłyśnięcie inteligencją) i zaczęli się bić. Nie zastanawiając się, usiadłem koło Bruna, bo widziałem, że naprawdę się zaciekawił, tym co nasze dziewczyny kombinują.
- Podsłuchiwanie to nie jest taki głupi pomysł. Może warto spróbować. - Oznajmiłem.
- Też mi się tak wydaje. To co próbujemy? - Zapytał Bruno
- Jasne, czemu nie -. Powiedziałem i obaj poszliśmy na górę.
Stanęliśmy
przed drzwiami pokoju w którym spiskowały dziewczyny. Mocno się skupiłem, ale niestety jacyś dwaj idioci bijący się na dole zagłuszali wszystko co mówiły. Miałem nadzieję, że Bruno jest bardziej skupiony i usłyszy coś więcej niż ja. Po paru minutach stwierdziliśmy, że bez sensu dalej tu stać skoro i tak nic nie zrozumiemy, więc poszliśmy do mojego pokoju, by dokładnie obmówić co usłyszeliśmy. Niestety okazało się, że żaden z nas nie był w stanie nic zrozumieć. Po około godzinie, All weszła do pokoju.
- Oj, przepraszam. Nie przeszkadzam wam? - Zapytała, uśmiechając się.
- Nie, ja i tak już muszę iść. Skoro ty wróciłaś do pokoju to znaczy że Nadia też jest już wolna. - Odpowiedział Bruno i wyszedł z pokoju.
Gdy tylko Bruno poszedł wziąłem Alice za rękę, położyłem nas na łóżku i mocno ją przytuliłem.
- Oj, przepraszam. Nie przeszkadzam wam? - Zapytała, uśmiechając się.
- Nie, ja i tak już muszę iść. Skoro ty wróciłaś do pokoju to znaczy że Nadia też jest już wolna. - Odpowiedział Bruno i wyszedł z pokoju.
Gdy tylko Bruno poszedł wziąłem Alice za rękę, położyłem nas na łóżku i mocno ją przytuliłem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że już się na mnie nie gniewasz. - Powiedziałem, a ona wskoczyła mi na brzuch.
- Przecież wiesz, że bym nie umiała. - Odpowiedziała wpatrując mi się w oczy i kusząco się uśmiechając.
Potem
ja ją przewróciłam na plecy i zacząłem ją całować po ciele, jednocześnie
zdejmując z niej ubranie. Tak nam minęła cała noc, a nad ranem gdy
tylko dziewczyna poszła do toalety żeby wziąć prysznic, wyszedłem na dwór i przygotowałem jej ,,śniadanie
do łóżka'', a tak właściwie to tylko przyniosłem jej krew w kieliszku i
czerwoną różyczkę, którą zerwałem po drodze z czyjegoś ogrodu.
Niestety, gdy wszedłem na górę z tacą i otworzyłem drzwi Alice stała przed drzwiami, ubrana w pudrowo różową koszulę z krótkim rękawkiem, koturny tego samego koloru i obcisłe spodnie w kwiaty. (Ubranie)
- Już się wyszykowałaś? Myślałem, że jeszcze trochę czasu spędzimy razem w sypialni, więc chciałem ci zrobić
niespodziankę i przynieść śniadanko do łóżka. - Oznajmiłem ze smutkiem w
głosie.
- Oh, Jazz to dla mnie? - Zapytała, przypatrując się temu co trzymałem w rękach .
- Tak, ale...- Zacząłem, lecz mi przerwała
-
Nic nie mów, ja zepsułam niespodziankę i ja ją naprawie. - Powiedziała, po
czym wskoczyła do łóżka i przykryła się kołdrą, a po chwili udała ziewnięcie i
się rozciągnęła.
- Ojejku, kochanie to dla mnie? - Zapytała ze słodkim chichotem, udając wielkie zaskoczenie.
Wiedziałem o co chodzi mojej słodkiej wariatce, więc zacząłem wszystko od nowa.
- Tak. Oto śniadanko dla mojej księżniczki. - Mówiąc to usiadłem na łóżku koło niej i pocałowałem ją w policzek.
- Jesteś kochany. - Powiedziała z uśmiechem i wyciągnęła ręce po swój prezent.
- To co jakie mamy plany na dziś? - Zapytała popijając krew.
- Nie wiem, a powiesz mi w końcu, co zaplanowałyście wczoraj dla Rebeki? - Zapytałem z nadzieją
- Wszystko w swoim czasie, a chciałbyś pójść ze mną na zakupy?
- A nie masz już trochę za dużo ciuchów?
-
Nigdy więcej tak nie mów. I mi chodziło o ciuchy dla ciebie. No wiesz,
już się zbliża jesień a ty masz ciuchy tylko letnie i kolorystyka już w
modzie inna na ten sezon, może przydało by się jakieś odświeżenie w
twojej szafie? - Zapytała uśmiechając się słodko.
- Och, no dobrze. A ktoś jeszcze by z nami poszedł?
- Myślałam o Bruno, Nadii, Rose i Emmecie. Im na pewno też by się przydało trochę nowych rzeczy w szafie. - Oznajmiła
- Nie za dużo nas będzie? - Zapytałem dość zaskoczony.
- Dziewczyny na pewno idą, więc jeśli chcesz targać wszystkie zakupy, to ok.
- Dobra to idziemy w szóstkę. - Zadecydowałem.
- To może zejdź na dół i się zapytaj czy chcą. - Poprosiła All
Zgodziłem się i zszedłem na dół. W kuchni stali Nadia i Bruno, a w salonie Emm i Rose.
- All się pyta czy chcecie iść na zakupy!? - Zawołałem by wszyscy usłyszeli.
Nagle otworzyły się drzwi łazienki i wyszła z niej Rebeka.
- O tak ja chętnie pójdę. - Odpowiedziała i podbiegła do mnie.
- Sorry, ale nie jesteś zaproszona. - Odparłem odsuwając się krok w tył.
- Jak to nie? Myślałam, że krzyknąłeś do wszystkich.
- To źle myślałaś. - Odezwała się Rose, patrząc na nią z najbardziej sukowatą miną, na jaką było ją stać.
- Rebeko, czy ty w ogóle myślisz? - Dopomógł swojej dziewczynie Emm.
- Jeśli nie chcecie mojego towarzystwa to nie. - Odpowiedziała, a następnie się odwróciła i wyszła na dwór.
- Chyba nareszcie zmądrzała. - Odparł Bruno
- To u niej przejściowe. - Odpowiedział Misiek
- To co chcecie iść na te zakupy w szóstkę czy nie? - Zapytałem, a wszyscy się zgodzili.