poniedziałek, 20 czerwca 2016

Rozdział 16 - Czy w tym domu można mieć choć trochę prywatności?

Hej, mamy nadzieję, że będziecie zadowoleni z rozdziału.
Dodajemy trochę wcześniej, ponieważ zdążyłam napisać cały w weekend
  Chyba nie muszę powtarzać, zasad dodawania nowych rozdziałów, więc zapraszam do
czytania i do zobaczenia niedługo. 
Chciałybyśmy, jeszcze podziękować Misi za dzielne komentowanie
naszych rozdziałów od jakiegoś czasu, bo to tak naprawdę, dzięki niej nadal piszemy 
oraz zapraszamy do jej opowiadania o Belli. http://bella-and-cullenowie.blog.pl/
Małgosia i Luna
 Alice
Gdy Jazz wnosił mnie po schodach nie mogłam opanować śmiechu. Postawił mnie dopiero przy 
drzwiach od mojego pokoju, i dał mi całusa w policzek.
- Mogę wejść? - Zapytał 
- No jasne, nie musisz się pytać. - Odpowiedziałam
Po wejściu do pokoju usiedliśmy na łóżku, a Jasper odwrócił się w moją stronę i chwycił mnie za 
ręce. Po jego minie widziałam że ma mi do przekazania złe wieści.
- Co się stało misiu?
- Mogę cię o coś zapytać?
- No jasne pytaj, o co chcesz. - Zachichotałam i dodałam . -No nie denerwuj się tak, na pewno to nie jest tak straszne, jak ci się wydaje.
- Ale nie będziesz zła, jak ci to powiem? 
- Zależy co to będzie za wiadomość. Jasper mów co przeskrobałeś, bo zaczynam się bać. - Powiedziałam lekko zwężając oczy, ale na ustach cały czas miałam mały uśmieszek.
- Błagam, następnym razem weźcie Emmetta na zakupy, zamiast mnie. Proszę, kochanie. 
Spojrzałam na niego, nie kryjąc zdziwienia.
- A to Emmett jest moim chłopakiem, czy ty? - Zapytałam z wyrzutem 
- Właśnie! - Odezwał się Emmett.
Wstałam i po cichu podeszłam do zamkniętych drzwi. Położyłam rękę na klamkę i gwałtownie je otworzyłam. Po paru sekundach Emmett leżał na podłodze z wielkim uśmiechem machając do mnie ręką.
- Czy w tym domu można mieć choć trochę prywatności? - Zapytałam patrząc na Emma.
 - Nie liczyłbym na to Alice - Powiedział ze śmiechem Edward, który właśnie przechodził korytarzem. 
- Zupełnie jak dzieci. - Westchnęłam i przekraczając leżącego na mojej podłodze Emmetta, wyszłam
z pokoju. Schodząc schodami na dół usłyszałam wołanie Jaspera.
- Kochanie, to co z tymi zakupami?
- Nie wywiniesz się tak łatwo Jazz. 
Po chwili usłyszałam, że Emmett zaczął się śmiać jeszcze głośniej.
- Ale, pogadam z Rose i następnym razem Emmett pójdzie z nami. Robimy to wszystko dla ciebie Jasper, żebyś nie czuł się samotnie oraz dlatego, że planuje jechać z Rosalie do jednej z większych galerii, więc bez urazy skarbie, ale wątpię, że uniesiesz wszystkie nasze torby. - Powiedziałam, gdy 
nagle dostałam wizję i osunęłam się na ziemię.
Zobaczyłam dwie wampirzyce i wampira, którzy wchodzą do naszego domu i się z nami witają. Obie były piękne, ale poza tym bardzo się różniły ,jedna sprawiała wrażenie bardzo pewnej siebie i trochę próżnej, miała piękne, puszyste blond włosy, pełne usta i duże oczy.( 1 zdjęcie) (2 zdjęcie) Z kolei druga wyglądała na bardzo miłą, miała delikatne rysy twarzy, którą okalały długie, ciemno brązowe, falowane włosy. ( zdjęcie). Koło niej stał przystojny brązowowłosy mężczyzna, wyglądał trochę groźnie, ale wydawało mi się, że to tylko pozory. Trzymał ciemnowłosą kobietę za rękę, dzięki czemu wywnioskowałam, że są parą. (zdjęcie)  Oczywiście wszyscy mieli figurę, której pozazdrościłaby nie jedna modelka lub model. Na szczęście przewidziałam, że nie będą mieli żadnych złych zamiarów, są po prostu ciekawi, dlaczego w jedynym domu przebywa tak dużo wampirów.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że siedzę na kolanach u Jaspera, a on patrzy na mnie zaciekawiony. Zresztą nie tylko on, byliśmy w salonie, razem z wszystkimi członkami rodziny, oprócz Carlisla. Szybko opowiedziałam im, ze szczegółami, o czym była moja wizja.
- Kiedy mają przyjść? - Zapytał Jasper.
- Nie wiem dokładnie, ale wydaje mi się, że dzisiaj wieczorem. - Odpowiedziałam patrząc na niego niepewnie.
- To dobrze, bo wtedy będzie Carlisle, a on zawsze załatwia takie sprawy. - Powiedziała Esme z ulgą w głosie. - Jest doskonałym mówcą i na pewno się z nimi dogada.
- A może zostaną na trochę? - Zapytałam. - Mogłabym z Rose pokazać im okolicę.
- Alice, wszyscy wiemy, że dla ciebie pokazanie okolicy, to pójście do centrum handlowego. - Powiedział Edward.
- Myślę, że one nie miałyby nic przeciwko temu. - Odpowiedziałam i wytknęłam mu język.
- Ja jestem za pomysłem Alice. Tylko mam nadzieję, że mimo to, że są Nomadami, znają się choć trochę na modzie. - Powiedziała Rose uśmiechając się do mnie.
- Jak się nie znają, to się tym zajmiemy. - Oznajmiłam, podskakując na kolanach Jaspera z podekscytowania.
- Ally proszę cię, twoje emocję są zbyt mocne i zaczyna mnie boleć głowa. Kobieto jak bardzo można cieszyć się z zakupów. - Wyjęczał Jazz z miną męczennika.
- Jasper, jak myślisz, że masz źle, to spróbuj przez chwilę posłuchać jej myśli. Człowieku ona wręcz krzyczy z radości. - Powiedział Edward krzywiąc się.
- Oj nie przesadzajcie nie jest tak źle. - Powiedziałam posyłając słodki uśmiech do Jaspera i całując go w policzek. - A ty Edward, jak masz jakiś problem, to wywalaj z mojej głowy!
- Oj nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciał. - Odpowiedział.
Wzruszyłam ramionami patrząc się na Edwarda, wzięłam Jaspera za rękę i zaprowadziłam go do mojego pokoju, gdzie zajęliśmy się sobą.

czwartek, 9 czerwca 2016

Rozdział 15 - Co to do cholery jest ombre!

Cześć, mamy nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
I od razu tłumaczymy się, że nie dodałyśmy go wcześniej nie z powodu lenistwa
 ( bo był gotowy już w weekend), a dlatego że miałam zepsuty komputer i nie mogłam nic dodać.
 Na szczęście do dzisiaj udało mi się to wszystko ogarnąć. Czekamy na komentarze i do zobaczenia za maks. dwa tygodnie. Zapraszamy do czytania.
Małgosia i Luna

Jasper
 Gdy przestałem się śmiać poszliśmy z Emmettem do salony, by obejrzeć mecz. Siedzieliśmy tak około godzinę, gdy usłyszałem krzyk Alice.
- JASPERZE WHITLOCKU LUB CULLENIE, MASZ W TEJ CHWILI ZNALEŹĆ SIĘ W SWOIM POKOJU BO NIE RĘCZĘ ZA SIEBIE!!!
- Uuuu, coś przeskrobałeś bracie. - Zaśmiał się Emmett.
Pobiegłem szybko do Alice, być może jest wesoła i pozytywnie nastawiona do wszystkiego, ale lepiej jej nie denerwować bo robi się naprawdę niebezpieczna.
- Co się stało kochanie? - Zapytałem, gdy zobaczyłem ją stojącą w drzwiach mojej garderoby.
- JA CI ZARAZ DAM KOCHANIE CYMBALE, NIE ZADAWAJ GŁUPICH PYTAŃ TYLKO MÓW GDZIE JEST TWOJA CIEMNO CHABROWA KOSZULA, KTÓRĄ MIAŁEŚ WZIĄĆ Z HOTELU GDY WYRUSZYLIŚMY DO CULLENÓW.
- Oj, chyba jej zapomniałem. - Oznajmiłem ale widząc wzrok Ally, postanowiłem się jakoś usprawiedliwić. - Myszko, dałaś mi bardzo mało czasu na spakowanie i najwyraźniej jej nie zauważyłem.
- Zabije cię, poćwiartuje na kawałeczki a następnie spale. - Syknęła.
-  Mogło być gorzej. - Szepnąłem i już zacząłem wychodzić z pokoju, gdy usłyszałem Alice.
- Chyba mam lepszy pomysł - Powiedziała z uśmiechem i groźnym błyskiem w oku. - pojedziesz ze mną i Rose na zakupy do największego centrum handlowego jakie znajdę w pobliżu. Będziesz nosił wszystkie siatki bez marudzenia i jęczenia.
- A jeśli się nie zgodzę? - Zapytałem, chociaż wiedziałem, że jestem z góry skazany na porażkę.
- To wtedy masz zakaz dotykania mnie przez najbliższe trzy miesiące, zaczynając od buziaków w policzek kończąc na kochaniu się i nie myśl, że twoje proszące oczka zrobią na mnie jakiekolwiek wrażenie.
- Nie możesz tego zrobić. - Powiedziałem bez przekonania w głosie.
- A chcesz się przekonać? - Zapytała przygryzając wargę i uśmiechając się złośliwie.
- O kurde stary, masz dziewczynę z jajami. Dobrze, że moja Rose jest milsza. - Krzyknął Emm z dołu.
- Jeśli zaraz się nie zamkniesz, to zobaczysz jaka jestem miła. - Syknęła Rose. - Tak trzymaj Alice, facetów trzeba trzymać krótko. Najpierw zapomną o czymś do ubrania, potem o rocznicy a następnie o twoim istnieniu. Całkowicie cię popieram i szczerze mówiąc dawno nie byłam w żadnym centrum handlowym.
- Kiedy jedziemy na te zakupy? - Zapytałem ze zrezygnowaniem.
- Za dziesięć minut masz być w salonie, ja się tylko przebiorę i zaraz zejdę. - Odpowiedziała.
Zeszedłem na dół z miną cierpiętnika i zrezygnowany usiadłem na kanapie.
- Oj stary, nie jest aż tak źle. Mogła cię zabrać na jakiś tygodniowy pokaz mody. - Zażartował Emmet
- Nie dobijaj mnie, nadal jest na mnie zła, a ty tylko podsyłasz jej pomysły. - Jęknąłem.
Po chwili zobaczyłem jak dziewczyny schodzą po schodach gotowe na zakupy. Rose miała na sobie poprzecierane jeansy, czarny top, sweter i buty na obcasie (ubranie Rose)
A Alice wyglądała, jakby dopiero co zeszła z wybiegu, była ubrana w zwiewną kremową koszulkę, bordowe spodnie, jeansową kurtkę i sandałki. ( Ubranie Alice)
- Jesteśmy gotowe. Emm jedziesz z nami? - Zapytała All
- Nie ja mam jeszcze parę takich spraw do zrobienia. Bardzo, bardzo ważnych, więc no ten, ja już muszę lecieć. Pa! - Powiedział Emmett i wybiegł z domu.
- Mężczyźni. - Powiedziały w tym samym momencie Rosalie i Alice, a następnie przewróciły oczami. 
Wsiedliśmy do samochodu blondyny i uwierzcie mi, pół godziny w samochodzie z dwoma kobietami kochającymi modę, to zdecydowanie za dużo. Jeszcze rozumiem rozmowę o tym ile chcą kupić bluzek i tak dalej, ale ja nie znałem praktycznie wszystkich kolorów, które one wymieniały. I niech ktoś mi do cholery powie co to jest ombre!  
Po 6 godzinach, w końcu wróciłem do domu i padłem na kanapę w salonie.
- Nigdy więcej, chociażbym miał biegać nago dookoła świata ludzkim tempem, nigdy więcej nie pójdę z nimi na zakupy.
- Hahahaha, chciałbym to zobaczyć. Jestem ciekawy ile mielibyśmy wyświetleń gdybym dodał to na YouTube. - Powiedział Emmett.
- Nie ciesz się tak skarbie, następnym razem to ty jedziesz z nami. - Powiedziała Rose, głosem ociekającym słodyczą.
- Pobiegniemy razem stary. - Wyszeptał do mnie Emmett, a następnie wziął blondynkę za rękę i poszli do góry.
- Jazzie, pomożesz mi zanieść te torby do góry. Proszę. - Powiedziała Alice, uśmiechając się do mnie delikatnie.
- Oczywiście księżniczko. - Podszedłem, pocałowałem ją w policzek i wypełniłem swoje zadanie. Gdy byłem na szczycie schodów, spojrzałem w dół i zobaczyłem Ally, która wyciągała ręce w moim kierunku. Więc podbiegłem do niej i przerzuciłem sobie przez ramię, a cały dom wypełnił się jej chichotem.