Witamy was, tym razem na początku, może to poskutkuje
i doczekamy się jakiś komentarzy, ale ja oczywiście nie naciskam :) .
Mamy nadzieje, że rozdział będzie się wam podobał i zostawicie po sobie jakiś ślad.
Zobaczymy czy dodamy jakiś bonus w święta, więc nic nie obiecujemy. Zależy czy będziecie chcieli
( jak będzie co najmniej 1 komentarz to dodamy, a jeśli nie będzie żadnego to zobaczymy czy będziemy miały jakiś pomysł) tak więc nie przedłużając zapraszamy do czytania i do zobaczenia niedługo.( plus w tym rozdziale pojawiły się linki do stroju Rosalie więc jak wam się podoba takie rozwiązanie to piszcie, a będziemy dodawać to częściej)
Małgosia i Luna
Alice
Po paru sekundach drzwi się otworzyły i stanęła w nich drobna, brązowowłosa kobieta.
- Esme! - krzyknęłam i przytuliłam ją.
- Ekhem, dzień dobry, miło cię.. - Zaczęła.
Ale nie dałam jej skończyć, bo weszłam do domu rozglądając się.
- Wow, w mojej wizji wydawał się mniejszy. Jest taki piękny i... O mój Boże jakie cudowne meble, sama wybierałaś? Musisz mieć wspaniały gust. Pracujesz jako dekoratorka wnętrz? - Zasypałam ją pytaniami, odwracając się w jej stronę z uśmiechem. Przy okazji zauważyłam, że Jasper również wszedł do domu i przywitał się z kobietą.
- Dziękuje bardzo za komplementy, tak ja sama wszystko dobierałam i ustawiałam. Przepraszam że zapytam ale mogła byś mi powiedzieć jak masz na imię i skąd znasz moje? - Zapytała przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- Ojej znowu zapomniałam, - Uderzyłam się ręką w czoło. - zawsze jak spotykam kogoś po raz pierwszy zapominam się przedstawić. Jestem Alice, a to mój partner Jasper. Przyszliśmy tu prosić was o to żebyśmy mogli z wami zamieszać. A co do tego skąd znam twoje imię, może poczekamy na resztę rodziny. Edward i Emmett powinni wrócić za niecałe pół godziny. A Carlisle powinien być chwile po nich.
- Jasne, masz racje bez sensu powtarzać wszystko parę razy. Myślę, że będziecie mogli tu zamieszkać, ale to nie tylko moja decyzja więc muszę poczekać na męża i synów.- Oczywiście to my może rozejrzymy się na górze i zobaczymy jaki pokój by nam odpowiadał? - Zapytałam
- Czujcie się jak u siebie w domu. - Odpowiedziała i uśmiechnęła się ciepło.
Czym prędzej chwyciłam Jaspera za rękę i pobiegłam z nim na pierwsze piętro.
- Szybko Jazz, w wizji widziałam idealny pokój dla nas, pokarze ci go. - Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi. - Cudowny prawda, spójrz na ten piękny widok na las.
- To prawda Alice jest cudowny, ale wygląda na to że ktoś już w nim mieszka, więc chodź znajdziemy jakiś inny, który będzie wolny. - Zaproponował, a ja wygięłam usta w podkówkę.
- Jazz, ja nie chce innego ten jest idealny,wiesz jaką on ma dużą garderobę. Edwardowi nie jest potrzebna taka duża i stoi w połowie pusta, a szkoda żeby tyle miejsca się zmarnowało. - Wyjęczałam.
Nagle usłyszałam otwieranie drzwi, obejrzałam się w tamtą stronę i ujrzałam piękną blondynkę, która patrzyła na mnie przyjaźnie. Była ubrana w fioletowo-białą koszule, czarne rurki i tego samego koloru szpilki. ( ubrania i szpilki)
- Cześć, jestem Rosalie i z tego co słyszałam jak rozmawialiście z Esme, chcecie tu zamieszkać tak?
- Hej, ja jestem Alice a to mój chłopak Jasper, - Tym razem nie zapomniałam o przedstawieniu się. - tak bardzo byśmy chcieli mieć rodzinę i żyć tutaj z wami.
- I rozumiem, że podoba ci się ten pokój? - Zapytała z chytrym uśmieszkiem.
- Tak, bardzo nam się podoba, ale widzimy że jest już zajęty więc poszukamy innego. - Odpowiedział Jasper.
- Ależ nie ma problemu, możecie tutaj mieszkać tylko trzeba wynieść rzeczy Edwarda i zmienić meble. Nie ma co ukrywać, chłopak nie ma dobrego stylu. - Powiedziała Rosalie.
Pisnęłam ze szczęścia i zaczęłam układać wszystkie płyty i książki do kartonów które znalazłam w kącie.
- Ale to na pewno nie będzie problem? Ja byłbym zły gdyby ktoś obcy zaczął wynosić rzeczy z mojego pokoju i tak po prostu się wprowadził. - Zapytał się Jasper z obawą.
- Tak jak mówiłam, nie ma sprawy. Ja z Emmettem lubimy denerwować Edzia więc to nie będzie dla niego żadna nowość. Będzie trochę zły, ale kiedyś mu przejdzie, poza tym muszę się jakoś odegrać za to że porwał moją ulubioną brązową bluzkę tydzień temu. Jeszcze nie wymyśliłam nic żeby się zemścić więc wy mi trochę pomożecie. - Uśmiechnęła się i mrugnęła do mnie.
- Jak to podarł ci bluzkę? Tak po prostu? - Zapytałam przerywając pakowanie rzeczy.
- Wyobraź sobie, że tak. Gonił mnie po całym domu, ponieważ nazwałam go rudym a on nienawidzi tego przezwiska, złapał mnie za bluzkę i rozdarła się na szwie. - Odpowiedziała z morderczym spojrzeniem.
- Jak tylko spróbuje dotknąć moich rzeczy to przysięgam że mu ręce wyrwę. - Syknęłam.
- Spokojnie dopóki mu nie podpadniesz nic ci nie zrobi. Ale widzę że ty też lubisz ubrania, czy mi się wydaje?
- Lubi? To niedopowiedzenie, ona mi groziła że jeśli nie wezmę jakiejś głupiej koszuli będę się po nią wracał setki kilometrów. - Jęknął Jasper.
- To nadal cię obowiązuje kotku, jeśli zobaczę przy rozpakowywaniu się, że jej tam nie ma, nie ręczę za siebie. - Posłałam mu mordercze spojrzenie. - A co do zakupów i ubrań to kocham te słowa. Mogłabym chodzić po sklepach przez niezliczoną liczbę godzin.
- W końcu ktoś kto mnie rozumie, zawsze jak jadę do galerii to każdego muszę wyciągać siłą, a jak z nami zamieszkacie to wreszcie będę miała siostrę która uważa tak samo jak ja. - Wykrzyknęła i przytuliła mnie.
- Też się cieszę bo z Jasperem nie było żadnej zabawy bo tylko marudził, ale dobra przestańmy gadać i weźmy się do roboty, ja już wszystko spakowałam, więc Jazz mógłbyś przenieść to do piwnicy? - Zapytałam robiąc słodkie oczka.
- Przed chwilą na mnie marudziła a teraz każe mi zanosić te pudła, i weź tu zrozum kobiety. - Westchnął.
- Dziękuje skarbie, ja z Rose będziemy w salonie. - Powiedziałam, posłałam mu buziaczka i zeszłyśmy z Rosalie do salonu. Trochę porozmawiałyśmy o modzie, ale nie mogłyśmy długo dyskutować na ten temat ponieważ, po chwili przyszedł Jasper, a w drzwiach wejściowych pojawiły się trzy wampiry.