Małgosia i Luna
Alice
W wizji zobaczyłam, że tajemniczy blond włosy mężczyzna zastanawia się czy nie uciec z armii. Miałam nadzieję, że tak zrobi, ponieważ wtedy łatwiej byłoby mi ustalić jego położenie. Ale stwierdziłam, że zajmę się tym później, przecież zakupy nie mogą czekać. Weszłam do pierwszego sklepu i od razu rzuciła mi się w oczy piękna czerwona sukienka do kolan. Rzuciłam się w wir zakupów, które zajęły mi ok. 6 godzin. Kupiłam 15 bluzek, 8 par spodni, 12 sukienek, bieliznę, parę bluz i ok. 20 par butów ( oczywiście większość z nich miała szpilkę lub koturn). Stwierdziłam, że ,,przenocuję " w hotelu niedaleko centrum handlowego, więc udałam się w tamtą stronę. Wzięłam sobie pokój jednoosobowy i do niego poszłam. Siedząc na łóżku zastanawiałam się gdzie może udać się blondyn z moich wizji. Ciekawiło mnie także jak ma na imię i czy będzie chciał dalej podróżować ze mną. Ale jak to mówią ,,o wilku mowa", więc już po chwili widziałam go przed sobą podjął decyzję - chce uciec i udać się do baru niedaleko hotelu w którym się znajduje!!! Nie zastanawiając się dwa razy, jak na skrzydłach pobiegłam w przewidziane miejsce, tylko problemem było że nie wiedziałam kiedy tu przyjdzie, ale nie zamierzałam się tym przejmować, w końcu kiedyś tu dotrze. Weszłam do baru i usiadłam na stołku przy barze, by mieć dobry widok na drzwi.
Po 2 godzinach zaczęłam się zastanawiać czy to nie była fałszywa wizja, lecz w tym momencie drzwi otworzyły się i ujrzałam w nich wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę o blond włosach i czarno czerwonych oczach. Szybko wstałam i z uśmiechem podeszłam do niego. Wyciągnęłam rękę i w jego stronę.
-Długo kazałeś mi na siebie czekać - oskarżyłam go ale moja twarz i ton głosu pozostały wesołe. Chłopak chwilę się wahał i patrzył na mnie wrogo ale w końcu schylił się, pocałował moją dłoń i wymamrotał.
- Przykro mi to słyszeć. A właściwie kim ty jesteś? - Zachichotałam na to pytanie.
- Choć pójdziemy do lasu i porozmawiamy - Zaproponowałam pogodnie i wyszłam z baru. Blondyn poszedł za mną ale cały czas nieufnie na mnie spoglądał jakbym miała się na niego rzucić. Nic sobie z tego nie robiłam i w podskokach kierowałam się w stronę lasu.
Ciąg dalszy nastąpi ( chciałam trochę dłuższy
ale muszę pomagać mojej mamie
z wigilią)
Wesołych Świąt