czwartek, 26 maja 2016

Rozdział 14 - Stary, ale cię zgasiła.

Cześć, mamy nadzieję, że rozdział będzie się wam
podobał. Wracamy do pisania po dłuższej przerwie, ale
mamy nadzieje, że nie wyszłyśmy z wprawy. Następny rozdział 
pojawi się, tydzień lub maksymalnie dwa tygodnie po dodaniu przez was komentarza.
Wchodzimy na bloga codziennie, więc nie ma możliwości żebyśmy go nie zauważyły.
Pozdrawiamy Małgosia i Luna.

Alice
Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę lasu i przez dłuższą chwilę, podążaliśmy w kierunku wyznaczonym przez Jaspera. W końcu ciekawość wzięła górę nad dobrymi manierami i zaczęłam go wypytywać.
- Powiedz w końcu gdzie mnie zabierasz.
- Trochę cierpliwości Ally.
- Oj, Jazz ja nie wiem czy dobrze się ubrałam, spójrz na moje obcasy. Jeśli teraz mi powiesz to będę jeszcze mogła wrócić się do domu i je przebrać. -Wymyśliła, szybko historyjkę.
- Znam twoje sztuczki kotku, niczego ze mnie nie wyciągniesz. - Powiedział dumny, że mnie przechytrzył.
- To chociaż przestań blokować moje wizje. - Poprosiłam.
- Chciałabyś.- Odpowiedział.
- A daleko jeszcze? - Jęknęłam.
- Alice, zachowujesz się jak dziecko! - Krzyknął rozbawiony.
- W sumie to nie wiem ile miałam lat jako człowiek, może jestem jeszcze niepełnoletnia. I mogę się założyć, że moja mama uczyła mnie żeby nie chodzić nigdzie z obcymi, więc jeśli zaraz nie powiesz mi gdzie idziemy to się wrócę. - Zagroziłam.
W tej chwili Jazz zatrzymał się i przycisnął swoje usta do moich na parę krótkich sekund.
- Wytrzymaj jeszcze parę minut, to już niedaleko. - Wyszeptał i pociągnął mnie za sobą.
Byłam zbyt oszołomiona, żeby dalej się z nim kłócić. ,,Skurczybyk ma nade mną całkowitą władzę'' pomyślałam rozdrażniona.
Po chwili zobaczyłam, że las się przerzedza i ujrzałam polanę, która była ogromna i pełna kolorowych kwiatów. Miałam wrażenie jakbym stała na brzegu ogromnego morza tulipanów, fiołków i stokrotek, a połyskująca rosa przypominała mi magiczny pył. Nad koronami drzew przebłyskiwały promienie zachodzącego słońca. A nieopodal było widać malutki strumyczek, który szumiał tak pięknie jak by był zaczarowany specjalnie dla nas.
- Jezu, jak tu pięknie - Wyszeptałam zauroczona magią tego miejsca.
- Ciesze się, że ci się podoba skarbie.  
Wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę koca na którym stały dwa kieliszki i butelka wina. Usiedliśmy, a Jasper nalał nam trochę alkoholu.
- Jazz, wiesz, że wampiry nie piją ludzkich napojów nawet jeśli jest to wino? - Zapytałam patrząc na niego jak na wariata.
- Alice, nie jestem idiotą, to jest specjalny alkohol pomieszany z krwią. Emmett mówił, że bardzo dobry. Spróbuj. - Wytłumaczył, podając mi jeden kieliszek.
Niepewnie wypiłam łyka i okazało się, że jest to najlepsza rzecz jaką w życiu próbowałam. Szybko uporaliśmy się z całą butelką, rozmawiając i śmiejąc się przez cały czas. Po chwili podeszliśmy do strumyczka i patrzyliśmy na płynące rybki, gdy nagle Jasper popchnął mnie i wpadłam prosto do wody.
- Zabiję cię! Przysięgam, że nie dożyjesz do następnej wiosny! Jak mogłeś to zrobić, to była jedna z moich ulubionych sukienek. Spójrz tylko jak ja wyglądam, jestem cała mokra, a sukienka przykleiła mi się do ciała przez co wyglądam jak bym miała na sobie jakiś brzydki strój kąpielowy! - Zaczęłam na niego krzyczeć.
- Przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać a co do sukienki, to zaraz się nią zajmę.-Wymruczał.
 Wyciągnął mnie z wody i jednym szybkim ruchem zdjął moje ubranie. Ja oczywiście nie pozostałam mu dłużna, więc po chwili leżeliśmy nadzy na trawie całując się. Chyba nie muszę mówić co działo się potem.
Spędziliśmy na polanie całą noc, ale rano postanowiliśmy, że reszta może się o nas martwić, więc zaczęliśmy się ubierać. Jasper ma szczęście, że nie podarł mojej sukienki, bo wtedy jego los byłby tragiczny. Spacerem wróciliśmy do domu, ale niestety w salonie spotkaliśmy Edwarda.
- Musieliście się nieźle bawić skoro nie było was całą noc. - Powiedział.
- To nie twoja sprawa, a przez Jaspera dzisiaj nie jestem w humorze, więc dobrze ci radze lepiej się zamknij. - Warknęłam.
- Oj, nie w humorze?  Mam nadzieję, że łąka jeszcze jest zdatna do użytku, bo bardzo ją
lubiłem. - Powiedział i westchnął teatralnie.
Sfrustrowana zdjęłam swojego buta i rzuciłam nim prosto w głowę rudego. Biedaczek, nic nie wyczytał z moich myśli, ponieważ podjęłam spontaniczną decyzje. Chociaż muszę przyznać, że widok Eddiego z ogromnym zdziwieniem na twarzy był cudowny i od razu poprawił mi się humor.
- Takie rzeczy bratu robić? Jak powiem rodzicom to dostaniesz szlaban i zobaczymy czy wtedy będziesz taka wesoła. - Zagroził, mówiąc tonem pięciolatka.
- Pff.. Zna mnie parę godzin i już myśli, że ma względem mnie jakieś prawa i że może mi grozić. A poza tym jestem od ciebie młodsza, a jak wiadomo młodsi mają większe fory, tym bardziej, że jestem dziewczynką, więc nie rób sobie nadziei. - Powiedziałam i wytknęłam mu język.
Odwróciłam się, żeby pójść do swojego pokoju i się przebrać, lecz gdy tylko to zrobiłam, ujrzałam Jaspera i Emmetta leżących na podłodze i śmiejących się. Pokiwałam głową rozbawiona i weszłam na piętro. Jeszcze zanim zamknęłam się w pokoju, usłyszałam Emmetta.
- Stary, ale cię zgasiła. - Wydusił i znowu zaczął się śmiać.


poniedziałek, 23 maja 2016

Usprawiedliwienie

Witamy wszystkich obecnych, wiemy że spodziewaliście się dzisiaj nowego rozdziału, ale będziecie bardzo źli jak pojawi się on w piątek dłuższy?
Nie chciałabym się rozpisywać i za bardzo tłumaczyć ( bo robią to tylko winni), ale teraz pod koniec roku szkolnego mamy bardzo dużo nauki oraz prac pisemnych w szkole. Miałam nadzieję, że wszystko się do dzisiaj jakoś ułoży ale prawda jest taka, że codziennie piszemy jakieś opowiadania, rozprawki czy Bóg wie co, więc nie do końca chce nam się pisać jeszcze coś na bloga. Mamy bardzo trudny ten tydzień ( czyli do środy), ale w przyszłym tygodniu będzie mniej tych sprawdzianów i prac pisemnych ( mam nadzieję, że nauczyciele trochę ochłoną) więc dodamy następny rozdział na pewno w piątek i wtedy dogadamy się co do następnych terminów. Mamy nadzieję, że nas zrozumiecie, mamy bardzo dużo pomysłów na to opowiadanie ale nie chce nam się ich wcielić w życie pomiędzy tymi wszystkimi zajęciami.
Przepraszamy! 
Do zobaczenia Małgosia i Luna.