Cześć, nie wyrobiłyśmy się na święta ale za to dzisiaj jest w miarę długi rozdział.
Zauważyłyśmy, że obserwuje nas jedna osoba, konkretniej Wiktoria i mamy nadzieję, że skomentujesz chociaż paroma słowami nasze wypociny. Byłoby nam bardzo miło gdybyśmy dostały jakiś pozytywny komentarz, albo gdyby ktoś nam wytknął jakie robimy błędy. Jesteśmy początkujące, a to nasz pierwszy blog więc chętnie przeczytałybyśmy wszystkie rady i postarałybyśmy się to naprawić.
Życzymy wam miłego weekendu i ogólnie całych 2 tygodni,
do zobaczenia ( albo raczej napisania)
Małgosia i Luna.
Jasper
-Mamy gości? - Zapytał jeden z nich mrużąc oczy.
-Tak, to jest Alice i Jasper. Za chwilę zrobimy głosowanie, żeby zadecydować czy mogą z nami zamieszkać. - Wyjaśniła Rose.
Chwile patrzyliśmy tak na siebie aż zrobiło się trochę drętwo i niezręcznie, ale Alice rozładowała atmosferę wybuchając śmiechem.
- To może wy się przedstawcie, a my będziemy udawać, że nie znaliśmy wcześniej waszych imion i przejdziemy do opowiadania swoich historii, zamiast stać i się na siebie patrzeć? - Zapytała.
- Lubie ją. - Wyszeptał umięśniony wampir do rudowłosego. - Więc tak, ja jestem Emmett, ten co stoi obok mnie to Edward, a tamten blondyn to Carlisle.
-Hej. - Przywitał się miedziano włosy Edward
-Dzień dobry. - Odezwał się Carlisle.
Usiedliśmy razem na kanapie i zaczęliśmy opowiadać swoje historie.
- Więc może ja zacznę, ponieważ moje życie nie było za długie. - Zaproponowała Alice. - Obudziłam się w lesie, nie pamiętając nic ze swojego ludzkiego życia, a w ręce miałam list z którego wywnioskowałam że mam na imię Alice. Po chwili przed oczami pojawiła mi się wizja w której zobaczyłam Jaspera i zadecydowałam, że muszę go odnaleźć. Szukałam go przez dość długi czas, ale Jazz cały czas zmieniał zdanie, przez co moje wizje były niewyraźne albo co chwilę się zmieniały i nie mogłam odgadnąć miejsca gdzie przebywa. Pewnego dnia zobaczyłam jak wchodzi do baru, który był niecały kilometr ode mnie, więc ruszyłam w tamtą stronę. Czekałam parę godzin, aż nagle pojawił się w drzwiach, więc nie myśląc dużo pobiegłam do niego i zaczęliśmy rozmawiać. Wydaje mi się, że na początku wziął mnie za wariatkę bo gadałam jak najęta, cały czas się uśmiechałam i oczywiście zapomniałam się przedstawić. - Zachichotała i mrugnęła do Esme, która odpowiedziała jej ciepłym uśmiechem. - Potem namówiłam Jazza, żeby został ze mną i was odszukaliśmy. Koniec mojej historii.
- Hmm.. więc teraz moja kolej. Może opowiem wam w skrócie tylko moje wampirze życie. Zmieniła mnie kobieta, która miała na imię Maria, razem ze swoimi dwoma koleżankami tworzyły armię nowo narodzonych. Ja jako człowiek byłem majorem w wojsku więc pomyślały, że przydałby im się taki ktoś do trenowania ich żołnierzy. Pomagałem im przez jakiś czas, ale zobaczyłem, że to nie dla mnie i nie umiem cały czas zabijać i być po prostu potworem. Uciekłem od Mari i wędrowałem po mieście bez żadnego pomysłu czy planu na ,,życie" i wtedy poznałem Alice, na początku nie wiedziałem co się ze mną dzieje, pojawia się jakiś chochlik i przewraca moje życie do góry nogami, a co najdziwniejsze mi się to podobało, więc wysłuchałem jej próśb i wyjaśnień, a nawet parę razy na mnie nakrzyczała. Nie miałem wyboru i poszedłem z nią, to była najlepsza decyzja w moim życiu. - Alice uśmiechnęła się do mnie ciepło i chwyciła mnie za rękę. - I zapomniałem jeszcze dodać, że mam dar, umiem odczytywać emocje ludzi i wampirów oraz wpływać na nie.
- Okej, w takim razie myślę, że możemy zacząć głosowanie, a potem wypytam was o te cudowne umiejętności. - Powiedział Carlisle. - Ja jestem za tym żebyście zostali.
- Ja też, fajnie będzie w końcu mieć siostrę i może trochę normalniejszego brata. - Oznajmiła Rosalie.
- Oczywiście że macie z nami zamieszkać, im więcej osób tym weselej. - Powiedział Emmett z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Z chęcią przygarnę jeszcze dwójkę dzieci. - Oznajmiła Esme patrząc na nas z matczyną miłością.
- Jak wszyscy, to wszyscy. Ja też jestem za. - Powiedział Edward.
- Dziękujemy, to naprawdę wiele dla nas znaczy. - Wyznała Alice.
- To co grupowy misiek! - Krzyknął Emmett i już po chwili wszyscy byliśmy w niedźwiedzim uścisku. Dobrze, że wampiry nie potrzebują tlenu do życia.
Rozmawialiśmy jeszcze
parę chwil po czym wszyscy się rozeszli do swoich pokoi. Chwyciłem za
rękę Alice i weszliśmy schodami na pierwsze piętro. W drzwiach od naszego pokoju stał Edward, więc podszedłem do niego.
-Co jest? - Zapytałem.
-To mój pokój. Co tu robią te damskie ciuchy i gdzie są moje rzeczy?! - Zapytał zdenerwowany Edward.
-To moje rzeczy i mój pokój, Rose pozwoliła mi tu zamieszkać. - Wyjaśniła Alice
-Ale to ja tu mieszkałem od paru miesięcy! Blondyna do mnie! - Wrzasnął wołając Rosalie, po czym zszedł na dół.
Westchnąłem i usiadłem na kanapie. Po chwili dołączyła do mnie Alice, wpatrując mi się w oczy.
-Jesteś głodny. - Bardziej stwierdziła, niż zapytała.
-Troszkę
ale tym zaraz się zajmiemy, mam do ciebie pytanko, a raczej propozycje.- Zacząłem -Ostatnio dużo się dzieje w naszym życiu...
-Życiu? - Przerwała mi dziewczyna.
-No wiesz o co mi chodzi, więc tak noo yyy..
- No wyduś to z siebie. - Zachichotała Alice
-Czy chciała był się dziś wieczorem spotkać, ale tak sam na sam? - Zapytałem niepewnie.
-No oczywiście że tak, ale czy to ma być randka? - Zapytała i posłała mi szeroki uśmiech.
-A coś nie tak? - Zapytałem z wahaniem.
-Nie, nie, tylko na randkę muszę się inaczej ubrać niż na zwykłe spotkanie więc wole mieć pewność.
-Ok rozumiem to będzie randka, tylko nie spodziewaj się zbyt wiele raczej nie należę do romantyków. -Wyjaśniłem
-Okej, zrozumiałam, a teraz sio! Muszę się przygotować, zostało mi bardzo mało czasu. Och, musiałeś powiedzieć wszystko w ostatniej chwili? - Wyjęczała Alice.
-Ale kochanie masz jeszcze parę dobrych godzin.
-no właśnie parę godzin. A ty ubierz ten t-shirt w paseczki z brązowymi wstawkami. (
Ubranie Jaspera), i możesz zawołać Rosalie.
-Ok.
Wstałem i stwierdziłem, że nie ma sensu pytać się czy ma ochotę pójść ze mną na
polowanie bo doskonale wiedziałem jaka będzie jej odpowiedź.
Wyszedłem
na korytarz i usłyszałem jak Edward i Rosali się na dole kłócą z powody
pokoju ale stwierdziłem ze nie będę w to ingerować ponieważ moje
kochanie jest zbyt uparte, a to pomieszczenie ma zbyt dużą szafę więc Alice nie
odpuści.
- Rosalie, All prosi cię o pomoc w dobraniu ubrań na randkę, jest w swoim pokoju! - Krzyknąłem.
- W CZYIM POKOJU!? - Zawołał Edward, więc szybko pobiegłem do swojej garderoby, otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej rzeczy o które prosiła mnie Alice.
Zaraz po tym zeszłem na dół i oznajmiłem Esme że wychodzę na polowanie. Niebo było zachmurzone ale nie padało, a słonce co jakiś czas przebłyskiwało spod chmur.
Pobiegłem
w stronę lasu myśląc o naszej randce. Chciałem by była
wyjątkowa, ale czym tu zaskoczyć taką dziewczynę jak Alice. Biegłem tak
jeszcze przez chwilę, zatrzymałem się dopiero przed ogromnym urwiskiem.
Na dole było widać małą łąkę na której pasły się sarny i jelenie, więc postanowiłem zejść na dół.
Ostrożnie skakałem ze skały na skałę
coraz bardziej w dół, gdy byłem już parę metrów nad ziemią zastygłem by nie spłoszyć zwierzyny. Czekałem na odpowiedni moment do ataku.
Skoczyłem na grzbiet największego jelenia jaki się tam pasł i wbiłem mu swoje kły prosto w szyję.
Po
zaspokojeniu swego pragnienia podniosłem się z ziemi i rozglądnąłem
się wokoło.
Gdy byłem już pod domem zatrzymałem się, ponieważ ujrzałem miedzianowłosego.
-Co jest Jasper czemu nie idziesz? - Zapytał Edward
-Jest
taka sprawa, bo umówiłem się na randkę z Alice ale nadal nie wiem
gdzie ją zabrać, a chciał bym by to była wyjątkowa randka, znasz może
jakieś romantyczne miejsce?
-Tak, potem przyjdź do mojego pokoju to ci wszystko wytłumaczę.
-A gdzie ty teraz będziesz miał pokój? - Zapytałem.
-A no tak. To po prostu przyjdź do salonu.
Po wejściu do domu udałem się do salonu gdzie już na mnie czekał Edward.
Gdy
mi wszystko wytłumaczył poszedłem ponownie do swojej garderoby przebrałem się
w przygotowane wcześniej ubrania i zapukałem do pokoju Alice.
-Proszę! - Usłyszałem więc nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka.
Przede mną stała zjawiskowo piękna dziewczyna, miała krótką sukienkę bez ramiączek, dżinsową małą torebkę i buty na obcasie.(
ubranie Alice)
-Gotowa? - Zapytałem oszołomiony jej widokiem
-Tak. A gdzie idziemy?
-Niespodzianka. - Odparłem